Działania socjalne ważne dla gospodarki

Rąd PiS prowadzi bezprecedensową w ostatnim ćwierćwieczu politykę społeczno-gospodarczą. Nie traktuje choćby liberalnej koncepcji kreowania gospodarki jak przykazania dekalogu.

Aktualizacja: 03.04.2017 20:18 Publikacja: 03.04.2017 19:28

Działania socjalne ważne dla gospodarki

Foto: materiały prasowe

Poprzednicy (również lewicowi) mniej lub bardziej hołdowali liberalnym teoriom ekonomicznym i w tym duchu prowadzili kraj. Efektem takiego podejścia był względnie szybki rozwój gospodarczy – jednak nie było to aż tak trudne do osiągnięcia w co do zasady sprzyjających warunkach rosnącej gospodarki globalnej oraz sprzyjającym klimacie politycznym na świecie.

Efekt bardzo niskiej bazy (po latach 80. oraz szokowej terapii zaordynowanej przez Sachsa, gospodarka startowała z bardzo niskiego poziomu) powodował łatwe osiąganie względnie wysokich rocznych wzrostów PKB w pierwszych kilkunastu latach III RP. Tempo rozwoju było zróżnicowane w poszczególnych latach, co jest naturalnym zjawiskiem w gospodarce wolnorynkowej, jednak trend był stabilny. Uwolnieniu naturalnego potencjału rozwojowego polskiej gospodarki sprzyjał rozwój gospodarki światowej i procesy globalizacji i integracji, powodujące w latach 90. XX w. oraz pierwszych latach XXI w. bezprecedensowy wzrost handlu międzynarodowego oraz ogólnego poziomu gospodarek tzw. emerging markets.

Koniec epoki spokoju

Taki stan rzeczy kreował sprzyjającą sytuację dla Polski. Wystarczyło uwzględniać wytyczne MFW, UE i innych instytucji stojących na straży międzynarodowego ładu gospodarczego i politycznego, przyciągać inwestorów przemysłowych i finansowych oraz dokonywać procesów prywatyzacyjnych na warunkach atrakcyjnych dla zagranicznego kapitału, aby zdobyć międzynarodowe uznanie, podtrzymywać wzrost PKB i względną stabilność finansową kraju.

Jednak wraz z wybuchem ogólnoświatowego kryzysu finansowego skończyła się epoka ogólnego spokoju i stabilnego wzrostu, trwająca z niewielkimi incydentami od upadku w Europie tzw. „socjalizmu" na początku lat 90. XX w. Wzmaga się sprzeciw społeczeństw Zachodu wobec pauperyzacji klasy średniej przy rosnącej potędze ekonomicznej korporacji międzynarodowych i coraz szybszemu bogaceniu się, kosztem większości, coraz węższej elity.

W Polsce przejawem coraz większego buntu wobec rzeczywistości były ostatnie zwycięstwa wyborcze Zjednoczonej Prawicy, która jako jedyne poważne ugrupowanie głównego nurtu przedstawiło program zakładający radykalną i kompleksową przebudowę systemu zamiast jego pudrowania. Co bardzo istotne i zaskakujące zwłaszcza dla polityków opozycji, większość programu przedwyborczego jest konsekwentnie, co do tej pory praktycznie się nie zdarzyło, realizowana, w tym nowa polityka prosocjalna: programy Rodzina 500+, darmowe leki dla seniorów, Mieszkanie+, ustawowe zwiększanie minimalnego wynagrodzenia oraz stawki godzinowej.

Działania socjalne rządu są kluczowe dla możliwości realizacji ambitnych planów gospodarczych, w tym zrównoważonego rozwoju. Programy socjalne zapewniają niezbędne i przewidywalnie stabilne poparcie społeczne oraz poprzez zmniejszanie rozwarstwienia dochodowego zmniejszają ryzyko występowania napięć społecznych. Zjednoczona Prawica celnie uznała, że jest to właściwa chwila na dokonanie realnych zmian. Nie chodzi tylko o doraźne uzyskanie poparcia w wyborach, ale przede wszystkim o zatrzymanie bardzo niekorzystnych trendów społecznych występujących w Polsce pomimo bezspornego, chociaż powierzchownego, sukcesu gospodarczego. Ten sukces był udziałem głównie zagranicznych właścicieli kapitału zainwestowanego w polskie firmy (transfer zysków), nielicznej grupy, w tym oligarchicznych, biznesmenów oraz niewielkiej części społeczeństwa, głównie w największych miastach z Warszawą na czele.

Nie można negować osiągnięć ostatniego ćwierćwiecza, jednak dalsze realizowanie tej samej polityko społeczno-gospodarczej mogło prowadzić w średnim terminie do katastrofy. Po przystąpieniu do UE i otwarciu rynków pracy Polacy, którzy w efekcie polskiego sukcesu gospodarczego, pomimo w wielu przypadkach dobrego wykształcenia, mogli liczyć jedynie na upokarzająco niskie wynagrodzenia lub bezrobocie, „zagłosowali nogami" i w ciągu paru lat kilka milionów w większości młodych Polaków znalazło się na emigracji. W krótkim horyzoncie czasu można było uznać ten proces za wentyl bezpieczeństwa i tak to przedstawiał poprzedni rząd, bagatelizując negatywy. Jednak to, co zapewniło względny spokój polityczny ówczesnej ekipie, miałoby dramatycznie negatywne skutki dla kraju w dłuższym terminie. Odpływ tak dużej i młodej części społeczeństwa zaburzył strukturę społeczną, co w nadchodzących kilkunastu latach może rozsadzić także system emerytalny.

Polska na dopingu

Tak duża emigracja to problem dla gospodarki. W ostatnich latach nie było z tym problemu, gdyż Polska żyła na dopingu funduszy unijnych. Jednocześnie młoda emigracja transferowała do rodzin w Polsce bardzo duże środki, co wspomagało popyt wewnętrzny. Ten stan rzeczy nie będzie trwał wiecznie. Obecny budżet UE jest ostatnim tak hojnym dla Polski. Ponadto emigranci pozostający kilka lat za granicą systematycznie układają swoje życie na obczyźnie, ściągając z Polski rodziny.

Polskie problemy społeczno-gospodarcze oraz zmiany w otoczeniu międzynarodowym (również te długoterminowe związane z kolejną rewolucją technologiczną zmieniającą dotychczasowe warunki gospodarcze i społeczne) zostały odpowiednio wcześnie i precyzyjnie zdiagnozowane przez PiS, który zaproponował określony program polityczny zmierzający do odwrócenia negatywnych tendencji i przygotowania Polski na nowe wyzwania w nadchodzących latach. Obecnie rządzący obóz polityczny, prowadząc już realnie określoną politykę, dokonuje kalkulacji politycznych nakierowanych na utrzymanie poparcia wyborców.

Niemniej jednak Zjednoczona Prawica powinna być gotowa do dokonywania korekt prowadzonej polityki i bieżącego reagowania na pojawiające się wyzwania. Powinna też mieć na względzie, że poparcie społeczne utrzymuje się w sytuacji zachodzących pozytywnych zmian.

Stabilizacja, choć teoretycznie powinna zadowalać wyborcę, nie jest wystarczającym elementem. Bywało i bywa często tak, że rządy i partie tracą władzę w sytuacji, gdy ogólna sytuacja społeczno-gospodarcza jest względnie korzystna, jednak brak jest perspektyw na jeszcze lepsze jutro, które obiecują oponenci polityczni. ©?

Autor był dyrektorem Centrum Operacji Kapitałowych Banku Handlowego i wiceprezesem Marvipolu

Poprzednicy (również lewicowi) mniej lub bardziej hołdowali liberalnym teoriom ekonomicznym i w tym duchu prowadzili kraj. Efektem takiego podejścia był względnie szybki rozwój gospodarczy – jednak nie było to aż tak trudne do osiągnięcia w co do zasady sprzyjających warunkach rosnącej gospodarki globalnej oraz sprzyjającym klimacie politycznym na świecie.

Efekt bardzo niskiej bazy (po latach 80. oraz szokowej terapii zaordynowanej przez Sachsa, gospodarka startowała z bardzo niskiego poziomu) powodował łatwe osiąganie względnie wysokich rocznych wzrostów PKB w pierwszych kilkunastu latach III RP. Tempo rozwoju było zróżnicowane w poszczególnych latach, co jest naturalnym zjawiskiem w gospodarce wolnorynkowej, jednak trend był stabilny. Uwolnieniu naturalnego potencjału rozwojowego polskiej gospodarki sprzyjał rozwój gospodarki światowej i procesy globalizacji i integracji, powodujące w latach 90. XX w. oraz pierwszych latach XXI w. bezprecedensowy wzrost handlu międzynarodowego oraz ogólnego poziomu gospodarek tzw. emerging markets.

Pozostało 84% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację