Jednak do zapaści nie doszło. KGHM potrafił wykorzystać korzystne okoliczności, a duża część polskiego hutnictwa przeszła w ręce hinduskiego inwestora. Nie był to krok zły, światowy potentat zainwestował w Polskę potężne pieniądze, unowocześnił huty, wdrożył nowe parametry ekologiczne, słowem zrobił to, co mógł, podobnie jak inni właściciele polskich hut.
I tutaj dochodzimy do najpoważniejszych problemów, z jakimi musi się zmagać ten sektor. Otóż wygląda na to, że doszedł on już do ściany, potrzebuje wsparcia i rozwiązań systemowych. W niektórych przypadkach są one niesłychanie trudne, o ile w ogóle istnieją. Sztandarowym przykładem jest tutaj kwestia dotycząca rozwiązań klimatycznych wprowadzanych przez Unię. Generują one gigantyczne koszty, których nie ponoszą firmy zlokalizowane tuż za polską granicą. Rozwiązanie tego problemu wymaga unijnego zdecydowania i solidarności, a to z kolei – intensywnego wsparcia ze strony polskich władz. Czy takie wsparcie istnieje? Przedstawiciele biznesu przyznają, że pozostawia to wiele do życzenia. Podobnie jest w nierozwiązanej kwestii horrendalnych cen energii dla hut. Polskie firmy bardzo tracą na konkurencyjności, ale zostały pozostawione z tym same sobie.