Gdy przed kilku laty nasz ówczesny premier demonstrował sławetną mapę pogrążonej w kryzysie Europy, z Polską jako zieloną wyspą, zapytany przez jedną z gazet o opinię doradzałem ludziom zimny prysznic. Dzisiaj, kiedy nowy wicepremier prezentuje ścieżkę konwergencji sugerującą, że możemy nie tylko dogonić, ale i przegonić Europę, doradzam wszystkim kubełek zimnej wody.
Podana w planie Morawieckiego „przykładowa" ścieżka konwergencji zakłada, że w 2030 r. Polska osiągnie PKB per capita równy jego przeciętnemu poziomowi w UE, a w 2040 r. przekroczy unijną średnią o 28 proc. Nie wiadomo, co znaczy „przykładowa", ale zakładam, że chodziło o pokazanie celów potencjalnie osiągalnych. Zastanówmy się, czy jest to możliwe.
Według prezentacji tego planu dostępnej w internecie wskaźnik PKB per capita w Polsce, liczony z uwzględnieniem siły nabywczej, wynosi obecnie 70, jeśli przeciętny poziom w UE oznaczymy jako 100. Komisja Europejska podaje dla Polski w 2015 r. nieco niższą liczbę: 69. Nie spierajmy się jednak o dokładną wysokość tego wskaźnika, bo jego szacunki i tak dalekie są od precyzji. Znacznie ważniejsze są nieujawnione przez autorów założenia dotyczące przyszłej dynamiki wzrostu gospodarki polskiej i całej Unii, bo od tego właśnie – przy obecnych rozmiarach luki dochodowej – zależy realność tej prognozy.
Załóżmy, że mamy obecnie PKB per capita (UE 28 = 100) równy 70. Aby dojść w 2030 r. do 100, czyli zrównać się ze średnią unijną, nasz PKB per capita musiałby wzrastać co najmniej 2,5 razy szybciej niż w całej Unii. W 2015 r. realny PKB (ogółem i na mieszkańca) wzrósł w Polsce o 3,6 proc., a w całej Unii o 1,9 proc., co w przeliczeniu na mieszkańca daje 1,6 proc. Gdyby takie tempa utrzymały się nadal, to w 2030 r. doszlibyśmy zaledwie do poziomu 94, a nie 100. Aby w tym samym czasie dojść do 100, nasza gospodarka musiałaby rosnąć w tempie co najmniej 4 proc. rocznie.
Czy to wykonalne?
Patrząc wstecz, można by sądzić, iż jest to całkiem możliwe. W całym okresie transformacji od 1993 r. (pomijając głęboką recesję na samym początku) średnie tempo wzrostu w Polsce było nawet nieco wyższe niż 4 proc., a zdarzały się też epizody, kiedy nasz PKB rósł nawet o 6–7 proc. rocznie. Jednak mało prawdopodobne jest, aby takie tempo udało się utrzymać w ciągu następnych 15–25 lat.