Takie skojarzenia ma większość naszych rodaków, gdy tylko zaczyna się rozmowa o polskiej służbie zdrowia. Lekarze w mniemaniu większości nie znają się na tym, co robią: co lepsi wyjechali za granicę, a w szpitalach brak sprzętu, fachowej kadry, a nawet łóżek i bez łapówki czy znajomości nic się nie załatwi. Nie to co w Anglii czy Szwajcarii...
A jaka jest prawda? Przeciętny Polak nie docenia tego, co ma. Zacznijmy od ostatnich doniesień medialnych. Brian Johnson, wokalista kultowego zespołu AC/DC, zaczął tracić słuch, odwołano już pierwsze koncerty. Pomocną dłoń z zaproszeniem na konsultację wyciągnął prof. Henryk Skarżyński z Instytutu Fizjologii i Patologii Słuchu w podwarszawskich Kajetanach.
Niektórych może dziwić, dlaczego muzyk światowej sławy miałby przyjeżdżać do polskiego lekarza. Otóż dlatego, że Instytut w Kajetanach to jedna ze wspaniałych wizytówek polskiej służby zdrowia, jeden z najnowocześniejszych ośrodków leczących zaburzenia słuchu, gdzie wykonuje się najwięcej na świecie operacji poprawiających słuch. Na konsultację zjeżdżają tu ludzie z całego świata, nie tylko pacjenci, ale także lekarze, by uczyć się od tych najlepszych.
Takich miejsc, dobrze zarządzanych, o światowej renomie, jest więcej, np. Centrum Kardiochirurgii w Zabrzu, Centrum Onkologiczne w Bydgoszczy, Uniwersytecki Szpital Kliniczny we Wrocławiu.
Nie wszędzie jest jednak tak różowo. Trzeba przyznać, że choć, jak mówi pediatra w „Misiu", „słuszną linię ma nasza władza", sytuacja finansowa polskiej medycyny jest trudna. Badania pokazują, że wiele szpitali ledwo wiąże koniec z końcem. Zgodnie z wyliczeniami Deloitte w Polsce na służbę zdrowia łącznie przeznacza się 7,2 proc. PKB, natomiast średnia w krajach Europy Zachodniej przekracza 10 proc.