Za Szydło zawrócenie reformy byłoby niemożliwe - komentuje Tomasz Pietryga

Mimo przyjętej przez PiS retoryki „ustępstw" na rzecz Brukseli, propozycje zmian w ustawach sądowych nie zmierzają do zawrócenia reform – ani tych, które już obowiązują, ani tych, które wkrótce zaczną. Szczególnie jeśli chodzi o reformę Sądu Najwyższego, która wejdzie w życie 3 kwietnia.

Aktualizacja: 27.03.2018 14:27 Publikacja: 27.03.2018 08:41

Tomasz Pietryga

Tomasz Pietryga

Foto: Fotorzepa, Waldemar Kompala

Ustępstwa ograniczą przede wszystkim swobodę ministra sprawiedliwości w odwoływaniu prezesów i wiceprezesów sądów. Po proponowanych zmianach będzie musiał uzyskać pozytywną opinię kolegium sądów, a gdy ta będzie negatywna, to akceptację KRS (większością 2/3 głosów). Na papierze wygląda to nieźle. Tyle tylko, że Zbigniew Ziobro swoje nadzwyczajne uprawnienie już wykorzystał, odwołując blisko 200 prezesów i wiceprezesów, m.in. w sądach w Warszawie i innych dużych miastach. Przepis ten zatem raczej cementuje reformę. W efekcie, jeżeli np. za sześć lat zmieni się układ polityczny, nowemu ministrowi znacznie trudniej będzie odwołać prezesów sądów powołanych dziś przez PiS. Tak samo zadziała wzmocnienie kompetencji KRS.

Żadnego znaczenia nie ma też wydrukowanie nieopublikowanych orzeczeń Trybunału Konstytucyjnego. PiS zdążył pozmieniać ustawy, których one dotyczyły. I dopóki ta partia sprawuje władzę, innej interpretacji nie będzie. Podobnie jest ze zrównaniem wieku emerytalnego sędziów kobiet i mężczyzn do 65 lat. Chodzi raczej o ukłon w stronę unijnej obsesji na rzecz równouprawnienia wszystkiego i wszystkich, nie ma to jednak żadnego przełożenia na sytuację choćby w SN, gdzie prof. Małgorzata Gersdorf i inni prezesi przekroczyli już 65. rok życia.

Ciągle nie wiadomo, jak na te ustępstwa zareaguje Bruksela. Wydaje się, że trwa przeciąganie liny między szefem KE Jeanem-Claude,em Junckerem, pozytywnie nastawionym do tych gestów, a nieustępliwym Fransem Timmermansem, jego zastępcą. Generalnie jednak pozytywne sygnały wobec Polski płynące ze strony polityków niemieckich, a także problemy UE we Włoszech czy Austrii, mogą wskazywać, że Unia jest dziś znacznie bardziej skłonna do złagodzenia sporu niż kiedykolwiek wcześniej. Zwłaszcza że nieoficjalnie mówi się, że PiS gotów jest do dalszych ustępstw, gdyby obecne okazały się niewystarczające. Chodzi m.in. o ograniczenie skargi nadzwyczajnej do SN.

Nawet jeżeli PiS uda się złagodzić spór z Brukselą, partia sporo ryzykuje na rynku wewnętrznym, bo wolta w sprawie sądownictwa będzie nie tylko niezrozumiała, ale też szokująca dla części elektoratu. A zdanie: za czasów Beaty Szydło byłoby to niemożliwe – wydaje się dobrze ilustrować konsternację części wyborców prawicy. Zastąpienie „swojskiej" Szydło Mateuszem Morawieckim, pozbawienie ministerialnych foteli czołowych polityków PiS, w tym Antoniego Macierewicza, a teraz zmiana strategii z „ani kroku wstecz" na uległość wobec Unii – to może być zdecydowanie za dużo. Bo karmiony sukcesami elektorat poczuje się nie tylko zdezorientowany, ale też wręcz zdradzony. W końcu PiS reformy mające oczyścić sądy z „peerelowskich złogów" niósł wysoko na sztandarach, prowadząc w tej sprawie bardzo ostrą kampanię.

Dokonując tak gwałtownych zwrotów, aby uniknąć czołowego, kosztownego zderzenia z Brukselą, stratedzy zapominają o samopoczuciu własnych wyborców. Podobnie jak podczas zmiany premiera, tak i teraz brakuje komunikacji z elektoratem, co do przyjętej strategii. To ryzykowne, zwłaszcza w kontekście wyborów samorządowych. Część elektoratu, która poczuje się przez PiS lekceważona, może pokazać partii żółtą kartkę, nie idąc na wybory.

Ustępstwa ograniczą przede wszystkim swobodę ministra sprawiedliwości w odwoływaniu prezesów i wiceprezesów sądów. Po proponowanych zmianach będzie musiał uzyskać pozytywną opinię kolegium sądów, a gdy ta będzie negatywna, to akceptację KRS (większością 2/3 głosów). Na papierze wygląda to nieźle. Tyle tylko, że Zbigniew Ziobro swoje nadzwyczajne uprawnienie już wykorzystał, odwołując blisko 200 prezesów i wiceprezesów, m.in. w sądach w Warszawie i innych dużych miastach. Przepis ten zatem raczej cementuje reformę. W efekcie, jeżeli np. za sześć lat zmieni się układ polityczny, nowemu ministrowi znacznie trudniej będzie odwołać prezesów sądów powołanych dziś przez PiS. Tak samo zadziała wzmocnienie kompetencji KRS.

Opinie Prawne
Marek Kobylański: Dziś cisza wyborcza jest fikcją
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Reksio z sekcji tajnej. W sprawie Pegasusa sędziowie nie są ofiarami służb
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Ideowość obrońców konstytucji
Opinie Prawne
Jacek Czaja: Lustracja zwycięzcy konkursu na dyrektora KSSiP? Nieuzasadnione obawy
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Prawne
Jakubowski, Gadecki: Archeolodzy kontra poszukiwacze skarbów. Kolejne starcie