To jedna z wielu historii, które dowodzą, do jakich absurdów posuwa się już politycznie poprawna Europa, jeśli chodzi o rozumienie praw człowieka.

W ten nurt wpisuje się raport polskiego rządu przygotowany przez MSZ dla ONZ w związku z przeglądem przestrzegania praw człowieka w naszym kraju. Leją się z niego hektolitry hipokryzji.

Za zasługę rząd uznaje np. wdrożenie konwencji antyprzemocowej. Chociaż PiS od lat jest wobec niej krytyczny. Konwencja bowiem tworzy jedynie struktury działania dla agend i aktywistów, realnie nie zwiększając ochrony kobiet. Podobną przechwałką jest ochrona praw gejów, podczas gdy PiS otwarcie nie daje zgody na zrównanie instytucji małżeństwa i związków jednopłciowych. W dokumencie jest też wzmianka o śledztwie w sprawie więzień CIA, w której Strasburg nakazał Polsce zapłacić odszkodowania podejrzanym o terroryzm. Orzeczenie to mocno krytykowali m.in. politycy Prawa i Sprawiedliwości.

Po co zatem dziś w raporcie naginają rzeczywistość do standardów, których sami nie akceptują? Nie warto na potrzeby chwili udawać, że wspiera się idee, w które się nie wierzy czy które wręcz się potępia. Autorzy tego raportu są tak samo mało wiarygodni jak obrońcy „nadmuchanych" praw człowieka.