Codziennie słychać o problemach instytucji, która wchłonęła urzędy skarbowe i walczy z wewnętrznym chaosem zamiast z wyłudzającymi podatki. Do kłopotów z brakiem legitymacji i upoważnień doszły kolejne. Te jednak dotkną już podatnika. Okazuje się, że odwoływanie się od decyzji fiskusa będzie fikcją, a co gorsza, dobrze płatną! Do 1 marca było tak, że kontrolowany odwoływał się od decyzji urzędu kontroli skarbowej do izby skarbowej. Jednym słowem, sprawa trafiała do innej instytucji. Teraz decyzję jednego urzędnika celno-skarbowego rozpatrzy inny pracownik tego samego urzędu – podlegający temu samemu szefowi.

Ministerstwo Finansów podczas dyskusji nad reformą skarbówki argumentowało, że taka zmiana przyspieszy rozpatrywanie odwołań. Eksperci ostrzegali przed zanikiem drugiej instancji. Nikomu jednak nawet się nie śniło, że będzie jeszcze gorzej. Otóż rozpatrujący decyzję w drugiej instancji dostaną... nagrodę finansową, jeśli decyzji nie zmienią. Jednym słowem zarobią na „kopiuj wklej" bez przyglądania się sprawie. Z pewnością będzie szybciej, ale czy lepiej? Na szczęście pod wpływem „Rzeczpospolitej" Ministerstwo Finansów chyba pójdzie po rozum do głowy. Zapewnia, że wycofa się z premiowania łatwizny, a doceni tych, których decyzje wydane w I instancji nie zostaną podważone. I dobrze. Może w końcu dzięki temu ktoś napisze o KAS coś dobrego. Bo w jej przypadku nie sprawdza się zasada stosowana w reklamie: nieważne, jak o tobie mówią, najważniejsze, że mówią.