Problemu nie ma, gdy we wspólnotowym sejfie są akcje czy udziały, ale uprawnienia korporacyjne ma tylko jeden z małżonków. Tylko on zajmuje się sprawami spółki. Jest na przykład w radzie nadzorczej, znany jest wśród pracowników spółki i cieszy się ich szacunkiem. Decyduje też o czynnościach gospodarczych, negocjuje umowy, wpływa na politykę firmy - tym samym powiększa jej kapitał. Niestety bywa i tak, że wspólnota majątkowa – tak jak większość ludzkich spraw – ma swój kres. I wtedy zaczynają się kłopoty. Co zrobić, gdy w kantorku dużego warsztatu samochodowego nagle pojawi się nowa udziałowczyni, która nigdy w życie nie miała nic wspólnego z interesem motoryzacyjnym a do jej torebki z Versace spłynęły udziały na skutek orzeczonego właśnie rozwodu. Oczywiście też między byłymi małżonkami nie ma trwającej ongiś sielanki.

Jest plan, by wprowadzić do ustawodawstwa generalny zakaz obejmowania lub nabywania akcji przez małżonków, jako współuprawnionych z akcji oraz wyraźne wskazanie, że o uzyskaniu statusu akcjonariusza decyduje akt objęcia lub nabycia akcji, a nie pozostawanie we wspólności majątkowej małżeńskiej.

Warto przeczytać, co o ledwie zamarkowanym temacie sądzi Marcin Śledzikowski prawnik z Kancelarii Prawnej Schampera, Dubis, Zając i Wspólnicy Sp.k. Jego artykuł „Kiedy pojawia się problem akcji w małżeństwie".

Zapraszam do lektury także innych tekstów w najnowszym numerze „Prawo w Biznesie".