Potwierdza to nie tylko telewizja publiczna, w której sędziowie przedstawiani są jako najbardziej problematyczna grupa zawodowa, żeby nie napisać: grupa trzymająca władzę. Fakt, że resort sprawiedliwości nie zamierza wykonać żadnego pojednawczego gestu w stronę sędziów, potwierdza też finalna wersja ustawy zmieniającej wybory do Krajowej Rady Sądownictwa. Minister sprawiedliwości zmiecie starą Radę błyskawicznie – zaledwie w 30 dni (a nie 90 – jak wcześniej zakładano) od wejścia w życie nowych przepisów.

Sam wybór sędziów do KRS pozostaje wyborem politycznym, a Rada nadal jest podzielona na dwa gremia – gdzie to z przewagą polityków bez problemu zablokuje decyzje sędziów. Minister Ziobro nie uwzględnił postulatów powrotu do poprzedniego projektu wyboru sędziów do KRS w swoistych okręgach wyborczych.

Szeregowi sędziowie nie zamierzają umierać za KRS ani za Sąd Najwyższy. A czy zechcą umierać za prezesów swoich sądów? Wiadomo już bowiem, że wkrótce pojawią się przepisy pozwalające ministrowi sprawiedliwości na ich wymianę. To nie musi być jeszcze koniec zmian. Przy spłaszczeniu struktury sądownictwa mogą spaść głowy niepokornych sędziów niższego szczebla.

Jedno jest pewne – akcja zamiatania sądów ruszyła właśnie na całego.