Wszystkie działania rządu były dotychczas nastawione na zwiększenie świadczeń socjalnych i konsumpcji, żadne na zwiększenie inwestycji. Nie ma dobrego wyjścia z pułapki, w którą wpadliśmy w wyniku obietnic wyborczych i rozbudzenia nadmiernych – bo nieuwzględniających stanu gospodarki – oczekiwań. Jeżeli politycy je zrealizują, grozi nam gospodarcza stagnacja i nasilenie emigracji młodzieży, a modernizacja gospodarki planowana przez wicepremiera Mateusza Morawieckiego stanie się niemożliwa. Jeżeli zaś rząd i prezydent obietnic nie zrealizują, nastąpi dalsze osłabienie zaufania obywateli do państwa, bez którego społeczeństwo nie może sprawnie funkcjonować. Rząd, zdając sobie z tego sprawę, próbuje pogodzić wodę z ogniem. Mamy festiwal smaków pod hasłem: dla każdego coś dobrego. Tylko czy na dłuższą metę wyjdzie z tego strawne danie?