Ujawnienie dokumentów o przeszłości Lecha Wałęsy niemal dwie trzecie badanych uważa za sprawę nieistotną. Niemal tyle samo twierdzi, że nie zmieniło swego zdania o nobliście po ujawnieniu teczki „Bolka". Mało tego, dwie trzecie Polaków uważa byłego prezydenta i legendarnego przywódcę strajku w Stoczni Gdańskiej za narodowego bohatera.

Te wyniki świadczą o dużej dozie zdrowego rozsądku obywateli III RP. W dyskusji, która toczy się obecnie, role zostały już bowiem dawno rozdane. Polacy też doskonale zdają sobie sprawę z tego, że zarówno dla jego obecnych zwolenników, jak i przeciwników Wałęsa jest zaledwie narzędziem do osiągania własnych celów.

Tak zresztą było zawsze. Dziś „Bolka" najbardziej zwalczają politycy, którzy w 1990 roku pomogli Wałęsie zostać prezydentem. I odwrotnie – środowiska, które dziś go bronią, dwie i pół dekady temu uważały Wałęsę za zagrożenie dla Polski i odsądzały go od czci i wiary. Polacy widzą te polityczne gry wokół polskiego noblisty i nie chcą brać w nich udziału. To dobra wiadomość, ale jest też gorsza: Polacy nie przyjmują do wiadomości niechlubnych wydarzeń z przeszłości Wałęsy. Skoro nie fakty (a większość historyków uważa, że dokumenty z szafy Kiszczaka były autentyczne)kształtują o nim opinię, to w takim razie co?

Wynik naszego sondażu to też bardzo zła wiadomość dla rządzących. Potwierdza bowiem, że opozycja wykazała się wielką przenikliwością, biorąc właśnie Wałęsę na swoje sztandary. Były prezydent to dla większości Polaków ważny symbol. Jeśli więc PiS zgodzi się, by spór o pierwszego szefa „Solidarności" stał się polem politycznego konfliktu, może na tym wiele stracić.