Zresztą wszystko, co nastąpiło później, tylko utwierdziło mnie w przekonaniu, że zamach, nawet jeśli nie sfingowany, z pewnością był na rękę prezydentowi Turcji, który w skali represji postanowił się zmierzyć z najokrutniejszymi z Osmanów. Zastosowano je nie tylko wobec podejrzanych o udział w spisku, ale również wobec przeciwników politycznych czy po prostu osób niewygodnych dla administracji prezydenckiej. Krajem wstrząsnęła nagonka na wolne media i środowiska akademickie. Przeprowadzono czystki w każdym środowisku. Bilans to ponad sto tysięcy zwolnionych w sektorze publicznym. Ponad tysiąc zamkniętych szkół. Piętnaście uniwersytetów i niemal sto pięćdziesiąt tytułów medialnych.

W ciągu kilku dni z przyjaznego kraju śródziemnomorskich wakacji Turcja zmieniła się w najbrutalniejszą regionalną dyktaturę, grzebiąc tym samym aspiracje europejskie i wiarygodność wobec współczłonków NATO. Jak wiemy z dziejów ZSRR, każda czystka musi mieć swojego Trockiego. Dla Erdogana stał się nim Fethullah Gülen, islamski kaznodzieja i edukator, niegdyś sojusznik prezydenta, dziś wcielenie wszelkiego zła i obiekt zwierzęcej nienawiści systemu.

Z uporem godnym Stalina administracja Erdogana próbuje walczyć z wszelkimi śladami gülenizmu również poza granicami Turcji. Nie udała się próba ekstradycji Gülena z USA (swoją drogą ciekawe, kiedy tym się zainteresuje Donald Trump), ale Erdogan pragnie sięgnąć dalej. Aktywnie walczy z powiązanymi z Gülenem placówkami na wszystkich kontynentach. W wielu krajach zdołał nawet doprowadzić do zamknięcia ośrodków podejrzanych o związki z kaznodzieją.

Przejawy tej walki musiały w końcu dotrzeć nad Wisłę. W wywiadzie dla dzisiejszej „Rzeczpospolitej" oficjalny przedstawiciel Ankary, minister ds. Unii Europejskiej, domaga się od rządu RP wydania Turcji rzekomych współpracowników Fethullaha Gülena i likwidacji instytucji powiązanych rzekomo z jego organizacją, w tym prywatnej uczelni Vistula, której rektorem jest prof. Witold Orłowski. Abstrahując od ograniczonej wiedzy o realnej groźbie, jaką niesie dla świata doktryna Gülena, trzeba odpowiedzieć jedno: w wolnej Polsce dawno zrezygnowano z polowań na czarownice. I tylko żal ściska gardło, kiedy się pomyśli, w jaką stronę potoczył się wielki i przyjazny kraj nad Bosforem tak pięknie opisywany przez Orhana Pamuka. Za sprawą Erdogana to już nie ta sama Turcja.