Twórcze podejście do pracy jest nie tylko cenione, ale i cenne. Krytycy nie mają tu nic do gadania. Można produkować taśmowo gliniane koszmarki albo wykazywać się kunsztem Michała Anioła, a fiskusowi będzie wszystko jedno. Dla niego każdy jest takim samym artystą i ma prawo do 50 proc. kosztów uzyskania przychodów. Ale nie od całości zysków. Trzeba pamiętać o limicie. Obecnie 50-proc. koszty przysługują do przychodów w wysokości 85 528 zł. Maksymalny odpis wynosi więc 42 764 zł. Nawet Michał Anioł mógłby mieć zatem w naszych czasach kłopot z ich odliczeniem.

Gdybyś chciał, podatniku, natchniony przykładem Michała Anioła, podwyższyć sobie koszty uzyskania przychodów i odzyskać od fiskusa nadpłacony podatek, pamiętaj, że Włoch pracował dla głowy Kościoła i miał możnych protektorów. Z naszym urzędem skarbowym będziesz musiał borykać się sam. W dodatku jego praca była twórczością od początku do końca. Ty zaś będziesz musiał wykazać, ile wysiłku poszło na twórczość, a ile na wyrobienie planu.

Przekonało się o tym już wielu inżynierów, informatyków czy dziennikarzy, próbujących zastosować 50-proc. koszty uzyskania przychodów. Nie trzeba bowiem być artystą, malarzem czy rzeźbiarzem, by móc je odliczyć. Ci, którzy nie mieli odpowiednich zapisów w umowie lub nie potrafili wykazać w inny sposób, ile czasu lub wynagrodzenia to praca twórcza, odeszli z kwitkiem. Wielu jednak z fiskusem wygrało, a wysiłek zaprocentował zaoszczędzonymi nawet kilkoma tysiącami złotych podatku.

Rzeźba przedstawiająca Dawida przed walką z Goliatem nie była prosta w kreacji, ale przeszła do kanonu sztuki. Twoja walka, podatniku, o niebo bardziej prozaiczna, nie jest bynajmniej łatwiejsza. I nie licz na to, że będą o niej pisać wiersze.