Umowy gospodarcze: korzyść z własnych błędów to nadużycie

Prawo nie chroni interesów kontrahentów podmiotu, który po latach wykonywania umowy zarzuca jej nieważność z przyczyn po jego stronie – pisze prawnik.

Publikacja: 16.02.2018 07:05

Umowy gospodarcze: korzyść z własnych błędów to nadużycie

Foto: 123RF

We wrześniu 2017 r. państwowa spółka Energa Obrót podjęła decyzję o zaprzestaniu wykonywania ponad 20 umów sprzedaży praw majątkowych wynikających ze świadectw pochodzenia (zielonych certyfikatów) zawartych w latach 2007–2013 oraz o wszczęciu postępowań sądowych i arbitrażowych przeciwko farmom wiatrowym i bankom, zmierzających do uzyskania sądowego potwierdzenia nieważności tych umów. W ocenie spółki zawarte umowy są nieważne z uwagi na naruszenie przy ich zawieraniu przepisów ustawy prawo zamówień publicznych. Energa zapowiedziała wytoczenie powództw o ustalenie nieważności tychże umów oraz o zapłatę – zwrot kwot uiszczonych tytułem ceny za zakup zielonych certyfikatów.

Nagłe zaprzestanie wykonywania wieloletnich umów, czasami po niemal dziesięciu latach ich wykonywania, i to z przyczyn zasadniczo wywołanych przez samą spółkę, musi rodzić pytania o ochronę drugiej strony kontraktu, choćby przez wzgląd na elementarną lojalność czy dobre obyczaje w obrocie gospodarczym.

Zasada z prawa rzymskiego

Działanie Energi zdaje się stanowić klasyczny wręcz przykład naruszenia ogólnosystemowej zasady venire contra factum proprium nemini licet, którą w skrócie sprowadzić można do zakazu przeciwstawiania się skutkom własnego zachowania lub wcześniejszych oświadczeń woli. Ta wywodząca się z prawa rzymskiego reguła obowiązuje w większości systemów prawnych współczesnych państw i bywa uznawaną za jedną z podstawowych zasad prawa prywatnego. Na gruncie prawa polskiego zasada venire contra factum proprium nemini licet funkcjonuje w ramach szerszej kategorii nadużycia prawa podmiotowego (art. 5 k.c.) i jest akceptowana zarówno w orzecznictwie, jak i piśmiennictwie. Realizacja zarzutu naruszenia prawa podmiotowego opartego na powyższej regule umożliwia odmowę przyznania ochrony prawnej powodowi powołującemu się w korzystnym dla siebie momencie na wadliwości czynności prawnych wynikających z własnych działań, wcześniej przez siebie niekwestionowanych.

Urzeczywistnienie reguły venire contra factum proprium nemini licet w odniesieniu do bezwzględnie nieważnych czynności prawnych, a na taką właśnie wadę umów powołuje się Energa, doznaje pewnych ograniczeń. Powszechnie przyjmuje się, że z powołaniem na art. 5 k.c. nie można konwalidować bezwzględnie nieważnej czynności prawnej, co oznacza, że stosowny zarzut nie może stanowić podstawy oddalenia powództwa o ustalenie nieważności czynności prawnej z art. 189 k.p.c. Co prawda w kilku orzeczeniach (zob. np. I CSK 19/14, II CR 532/71) Sąd Najwyższy nie uwzględnił zarzutów podmiotu powołującego się na wywołaną przez siebie nieważność czynności prawnej, jednak nie zmienia to zasadniczo słusznego poglądu, w myśl którego uznanie czynności prawnej za nieważną nie może być w żaden sposób korygowane z punktu widzenia art. 5 k.c. Wszak powoływanie się na nieważność czynności prawnej nie może być uznane za „czynienie użytku ze swego prawa" i nie stanowi wykonywania prawa podmiotowego. Tym samym uprawniona jest teza, że w świetle dominującej wykładni art. 5 k.c. podmiot, który dokonał czynności prawnej obarczonej sankcją nieważności, uprawniony jest do uchylenia się od skutków prawnych tej czynności i to nawet po wielu latach działania zgodnego z treścią tej czynności. Niewątpliwie zasada venire contra factum proprium nemini licet doznaje tutaj znaczącego osłabienia.

Rzecz zdaje się wyglądać inaczej w odniesieniu do roszczeń wywodzonych z nieważnej czynności prawnej przez podmiot, który tę nieważność spowodował i przez określony czas tolerował. Chodzi przykładowo o roszczenie o zwrot świadczenia spełnionego w wykonaniu nieważnej czynności prawnej (conditio sine causa). Niewątpliwie takie działanie ww. podmiotu może zostać ocenione przez pryzmat art. 5 k.c. i reguły venire contra factum, co skutkowałoby oddaleniem powództwa.

Kto spowodował nieważność umów?

W świetle powyższych uwag powództwu Energi o ustalenie nieważności umów sprzedaży praw majątkowych wynikających ze świadectw pochodzenia (zielonych certyfikatów) nie można skutecznie przeciwstawić zarzutu nadużycia prawa podmiotowego wobec wcześniejszego, długoletniego wykonywania tychże umów przez Energę. Zupełnie inaczej wygląda sytuacja w przypadku powództwa o zapłatę z tytułu zwrotu kwot uiszczonych tytułem ceny za zielone certyfikaty: tutaj nie ma przeszkód w podnoszeniu zarzutów opartych na działaniu Energi conra factum proprium. Warto zaznaczyć, że adresatem ustawy prawo zamówień publicznych była przede wszystkim właśnie państwowa Energa, a nie jej kontrahenci, zatem to Energa, odstępując od stosowania przepisów regulujących tryb zawierania umowy, spowodowała nieważność umów – niezależnie od motywacji. Sięgnięcie po art. 5 k.c. nie uzdrowi wadliwych czynności i nie umożliwi kontrahentom np. domagania się dalszego spełniania świadczeń umownych (choć warto rozważyć roszczenie odszkodowawcze), może jednak stosownie do okoliczności zapobiec konieczności zwrotu otrzymanych od Energi środków z tytułu już spełnionych świadczeń umownych. Art. 5 k.c. nie może stanowić bowiem podstawy powództwa, lecz służyć ma obronie przed niesłusznymi roszczeniami. Poczynione uwagi pozwalają na konstatację, że de lege lata brak jest zadowalających mechanizmów chroniących interesy kontrahentów podmiotu, który po latach wykonywania umowy podnosi zarzut jej nieważności z przyczyn leżących po jego stronie. Słusznie zauważono w literaturze, że obowiązujące przepisy mogą wręcz stanowić zachętę do celowego naruszania przepisów regulujących tryb zawierania umowy w celu zagwarantowania sobie późniejszej możliwości wycofania się z umowy w przypadku utraty zainteresowania jej wykonywaniem w przyszłości, co prowadziłoby w wielu przypadkach do rezultatów oczywiście sprzecznych z zasadami słuszności.

Autor jest radcą prawnym w warszawskiej kancelarii TKZ i arbitrem w sądach polubownych.

We wrześniu 2017 r. państwowa spółka Energa Obrót podjęła decyzję o zaprzestaniu wykonywania ponad 20 umów sprzedaży praw majątkowych wynikających ze świadectw pochodzenia (zielonych certyfikatów) zawartych w latach 2007–2013 oraz o wszczęciu postępowań sądowych i arbitrażowych przeciwko farmom wiatrowym i bankom, zmierzających do uzyskania sądowego potwierdzenia nieważności tych umów. W ocenie spółki zawarte umowy są nieważne z uwagi na naruszenie przy ich zawieraniu przepisów ustawy prawo zamówień publicznych. Energa zapowiedziała wytoczenie powództw o ustalenie nieważności tychże umów oraz o zapłatę – zwrot kwot uiszczonych tytułem ceny za zakup zielonych certyfikatów.

Pozostało 88% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Co dalej z podsłuchami i Pegasusem po raporcie Adama Bodnara
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem