Będzie 500 plus czy raczej 500 minus?

Premier Morawiecki miał przedstawić w tym tygodniu wielki plan rozwoju Polski – ale go nie przedstawił. Niewykluczone, że zrobi to w przyszłym.

Publikacja: 10.02.2016 20:00

Witold M.Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, profesor Politechniki Warszawskiej

Witold M.Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, profesor Politechniki Warszawskiej

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski

Skoro chodzi o plan zmian na całe lata, to jeden tydzień pewnie nie robi wielkiej różnicy. Ale z drugiej strony szkoda i tygodnia, podczas którego kraj nadal tkwi w ruinie, a mógłby już wstawać z kolan.

Na szczęście tydzień nie minął jednak bezproduktywnie. Wielkiego planu wprawdzie nie poznaliśmy, ale za to w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu 500 plus. Projektu, który – zgodnie ze słowami pani minister rodziny – ma także znaczenie historyczne. Zwiększa bowiem o połowę nasze wydatki na politykę prorodzinną, dzięki czemu z pewnością zahamuje demograficzny regres i spowoduje, że znów będzie nas więcej. Polaków!

Od razu powiem – nie mam nic przeciwko temu, żeby państwo polskie wydawało duże pieniądze na politykę prorodzinną. Do tej pory wydawaliśmy na ten cel 2 proc. PKB – poniżej średniej dla krajów OECD, która wynosi 2,5 proc. Teraz będziemy wydawać 3 proc. PKB, co przesunie nas w pobliże czołówki (liderzy wydają 4 proc. – maruderzy, w tym USA, około 1 proc.).

Czy program rozwiąże nasze problemy demograficzne i zwiększy dzietność? Czy też ciężko zapracowane pieniądze, zabrane w formie podatków zostaną wydane w sposób nieefektywny? Innymi słowy, czy będzie to program 500 plus, czy 500 minus?

Po stronie 500 plus trzeba zapisać przede wszystkim to, że rzeczywiście radykalnie zwiększą się kwoty wydawane w naszym kraju na politykę prorodzinną. Wraz z działaniami poprzedniego rządu mamy do czynienia wręcz ze skokowym zwielokrotnieniem wysiłku.

Po stronie 500 minus trzeba jednak zapisać wątpliwości co do efektywności wydawania tych pieniędzy. Logika polityczna każe wszystko rozdać w formie gotówkowych zastrzyków, które najgłębiej zapiszą się w pamięci wyborców. Dochodzi do tego ideologiczny przekaz, że „przecież rodziny najlepiej wiedzą, jak wydać te pieniądze".

Obawiam się, że problem leży gdzie indziej. Oczywiście, że dla rodzin bardzo ubogich, które boją się, czy będzie co do garnka włożyć, 500 zł może być niezłą zachętą do posiadania kolejnych dzieci, a nawet do rezygnacji z nisko płatnej pracy kobiet. Ale dla większości młodych Polaków głównym problemem jest niepewność, jak pogodzić posiadanie dzieci z normalną pracą. I jak dobrze wyedukować dzieci. A tu 500 zł niewiele pomoże – a nawet lekko zaszkodzi, jeśli okaże się, że na inne działania (np. dramatycznie potrzebną poprawę publicznej edukacji) środków w napiętym budżecie już zabraknie.

Same pieniądze nie załatwiają sprawy. Węgry od lat wydają na politykę rodzinną 4 proc. PKB – to jeden z najwyższych wskaźników, a żadnych pozytywnych zmian w demografii nie ma. Warto naprawdę się zastanowić, jak wydać owe 3 proc. PKB w sposób efektywny.

Witold M.Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, profesor Politechniki Warszawskiej

Skoro chodzi o plan zmian na całe lata, to jeden tydzień pewnie nie robi wielkiej różnicy. Ale z drugiej strony szkoda i tygodnia, podczas którego kraj nadal tkwi w ruinie, a mógłby już wstawać z kolan.

Na szczęście tydzień nie minął jednak bezproduktywnie. Wielkiego planu wprawdzie nie poznaliśmy, ale za to w Sejmie odbyło się pierwsze czytanie projektu 500 plus. Projektu, który – zgodnie ze słowami pani minister rodziny – ma także znaczenie historyczne. Zwiększa bowiem o połowę nasze wydatki na politykę prorodzinną, dzięki czemu z pewnością zahamuje demograficzny regres i spowoduje, że znów będzie nas więcej. Polaków!

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Kup teraz
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację