Sędziowie w USA mają ogromną władzę, skoro sędzia federalny z lokalnego dystryktu mógł wstrzymać dekret prezydenta USA o znaczeniu większym niż niektóre ustawy?
Profesor Artur Wróblewski, amerykanista z Uczelni Łazarskiego: Tam jest inaczej niż w Europie, gdzie przyzwyczailiśmy się, że sędziowie jakby odczytują ustawy. W Stanach sędziowie nie tylko recytują ustawę, ale tworzą prawo, czyli podejmują decyzje, które stają się precedensami obowiązującymi na równi z ustawami.
Pamiętajmy, że od roku 1803 mamy tam przyjętą zasadę, że sądy federalne i w ogóle sądy mają prawo do kontroli konstytucyjności prawa i wszelkich aktów prawnych. To oznacza, że instancją nadrzędną w Stanach Zjednoczonych, na czubku piramidy, jest sądownictwo, w szczególności Sąd Najwyższy USA, który decyduje ostatecznie, co prawem jest, a co nie.
Spór prawny może jednak trwać. Jak długo?
Trudno wskazać sztywną regułę czasową, dlatego że ta procedura trwa w zależności od tego, jak pełna jest wokanda Sądu Najwyższego i jak szybko sędziowie się tą sprawą zajmą – jeśli oczywiście trafi do Sądu Najwyższego. Może trwać rok, może dwa lata. W sprawach dekretów czy decyzji prezydenckich, które mają wielki wpływ na życie obywateli i nieobywateli w USA, sądy mogą wydać natychmiast decyzję wiążącą. Tak się stało w tym wypadku. Sąd Federalny w Seattle wydał natychmiast orzeczenie wstrzymujące, gdyż dekret był ważny dla wielu imigrantów.