Zarówno walutowi, jak i złotowi klienci banków znaleźli się, nie tylko z własnej winy, w trudnej sytuacji uniemożliwiającej obsługę zadłużenia. Czasami stanowi ona dla nich taki ciężar finansowy, że stawia ich na marginesie życia gospodarczego i społecznego, nie pozwalając na korzystanie z poprawiającej się w Polsce jakości życia. Przeznaczanie większości dochodu na obsługę kredytu ma bardzo negatywne skutki społeczne, uniemożliwiając wielu rodzinom zaspokajanie wyższych potrzeb. Nie są skłonne do powiększania się, zatem także inwestowania w dzieci.
Banki w okresie równoległego boomu na rynku mieszkaniowym i kredytowym stosowały zachęty, aby klienci zaciągali możliwie najwyższe zobowiązania, bez dostatecznej analizy ich zdolności kredytowej i z pobieżną analizą wartości mieszkań (zwłaszcza przyszłej) jako podstawowego zabezpieczenia tych kredytów. Stąd też mamy kredyty (walutowe i złotowe) udzielone przy wskaźniku LTV na poziomie nawet 120 proc. i to przy nie w pełni realnym szacunku wartości finansowanych nieruchomości. Banki w realizacji planów sprzedażowych na rosnącym rynku, gdzie ceny nieruchomości dynamicznie rosły, a ogólna sytuacja makroekonomiczna wskazywała na poprawiającą się sytuację finansową klientów, systemowo zapomniały o fundamentalnej cykliczności gospodarki, a więc i rynku nieruchomości.
Wykluczeni przez kredyt
Sytuacja tak dużej liczby gospodarstw domowych o nadmiernych, długoterminowych obciążeniach hipotecznych przekłada się również na potencjał wzrostowy gospodarki jako całości. Jednym z motorów rozwoju gospodarczego jest konsumpcja, której wzrost, oprócz wkładu w PKB, wpływa na poprawę jakości życia, czyli ma kluczowe znaczenie dla odczuwania pozytywnych efektów rozwoju kraju. Inwestycje i eksport są niezbędne dla dynamiki rozwoju gospodarczego, ale to stabilny wzrost konsumpcji zapewnia spokój społeczny oraz poczucie korzystania z owoców wzrostu.
Wykluczenie dużej grupy ze zrównoważonego procesu konsumowania osiąganych dochodów wpływa hamująco na rozwój gospodarki. Strumień gotówki płynącej od kredytobiorców do banków poprzez spłacane raty kredytowe nie jest elementem efektywnie wspierającym gospodarkę jako całość, lecz jedynie nadal zapewnia ponadprzeciętne zyski sektorowi bankowemu oraz wypłaty dużych dywidend akcjonariuszom i w dużej części ich transfery zagraniczne.
W konsekwencji liczna grupa osób dynamicznych, młodych, aktywnych zawodowo, stanowiących podstawowy element klasy średniej będącej podstawą nowoczesnych społeczeństw, zmaga się w Polsce z procesem pauperyzacji i wykluczenia z ważnej części życia społecznego i gospodarczego. Trudno nie zauważyć tu związku z niską dzietnością, czego nie są w stanie zmienić dotychczas stosowane zachęty i programy. Osoby będące niewolnikami kredytów hipotecznych tracą podstawowe poczucie bezpieczeństwa w długim terminie, co wpływa na ich decyzje życiowe.