Inna interpretacja jest taka, że PiS postanowił zminimalizować koszty poważnego błędu, jaki popełnił. A właściwie dwóch samobójczych błędów. Pierwszym był sam absurdalny pomysł, by zaproponować zmiany w ustroju Warszawy, które mogą sparaliżować pracę stołecznej metropolii, tylko po to, by zwiększyć swoje szanse na przejęcie władzy w stolicy. Drugim zaś było przedstawienie projektu ustawy, nim PiS zdążył sprawę przemyśleć – światło dzienne ujrzał więc projekt niedopracowany (popełniono błąd nawet w spisie gmin, które miały być dołączone do stolicy), zawierający rozwiązania, które skrytykował nawet Jarosław Kaczyński.