500 zł na dziecko, czyli rzecz o odejmowaniu

Próg dochodowy uprawniający rodziców do otrzymania świadczeń na dzieci, zamiast usunąć nierówności społeczne, jedynie zastąpi je innymi – pisze ekspert.

Aktualizacja: 05.02.2016 11:42 Publikacja: 05.02.2016 08:04

500 zł na dziecko, czyli rzecz o odejmowaniu

Foto: 123RF

Prace nad ustawą o pomocy państwa w wychowaniu dzieci powinny zostać wzbogacone o refleksję odwołującą się tyleż do norm konstytucyjnych, co do matematyki na poziomie nauczania początkowego.

Wyobraźmy sobie dwie bardzo podobne rodziny, które składają się z pracujących rodziców mających na utrzymaniu po jednym (zdrowym) niepełnoletnim dziecku (w tym samym wieku). W pierwszej z nich dorośli uzyskują dochód (w rozumieniu stosownych przepisów) w łącznej kwocie 2350 zł, w drugiej zaś 2450 zł – czyli na zaspokojenie potrzeb swoich i dziecka druga rodzina ma do dyspozycji o 100 zł więcej.

W myśl przepisów rządowego projektu ustawy o pomocy państwa w wychowywaniu dzieci, zwanej potocznie 500+, pierwsza rodzina otrzyma świadczenie wychowawcze w wysokości 500 zł, druga zaś będzie musiała obejść się smakiem i skupić się na wiązaniu końca z końcem wyłącznie ze środków pozyskiwanych z dotychczasowych źródeł. Efekt? Pierwsza rodzina będzie się utrzymywać z dochodu w wysokości 2850 zł, druga zaś ze wspomnianych 2450 zł, a więc nie będzie to równy dochód. Niewątpliwie zróżnicowana będzie też stopa życiowa dzieci w obu rodzinach.

W konsekwencji rodzice z drugiej rodziny po przeprowadzeniu stosownej kalkulacji staną przed koniecznością dokonania trudnego wyboru: albo zachowają się przyzwoicie i nie zrobią niczego (godząc się na gorszy status majątkowy swego dziecka), albo też złożą u pracodawcy dotychczas nigdy niespotykany w praktyce tego ostatniego wniosek o obniżenie wynagrodzenia o 50 zł. Ten z niewątpliwym żalem dokona stosownej modyfikacji warunków wiążącej go umowy, a dochód na jednego członka tej rodziny spadnie – w majestacie prawa – do poziomu uprawniającego do uzyskania świadczenia wychowawczego.

Branżowe porzekadło głosi, że jeśli wielu ludzi w jednym czasie zaczyna zachowywać się w sposób z punktu widzenia zdrowego rozsądku jednakowo głupi, to najprawdopodobniej przyczyną tego stanu jest prawo podatkowe. Jak widać na omówionym przykładzie, może to także dotyczyć instrumentów tzw. polityki prorodzinnej.

Co jednak istotne, wspomniany mechanizm urąga wielu konstytucyjnym zasadom: pomocniczości, proporcjonalności, sprawiedliwości społecznej i równości – skłania obywateli do zachowań nieracjonalnych, zamiast usuwać nierówności społeczne, zastępuje je innymi. Tymczasem w uzasadnieniu projektu brak jakichkolwiek odwołań do ustawy zasadniczej.

Na usprawiedliwienie obecnego rządu można podnieść, że tego rodzaju grzech towarzyszy szeregowi innych świadczeń rodzinnych itd., wprowadzanych – i niekwestionowanych – przez poprzednie ugrupowania sprawujące władzę. Jest to jednak kiepska linia obrony, gdyż nawet utrwalona praktyka nie konwaliduje wadliwego rozwiązania.

Zaznaczyć należy, że to nie sam instrument progu dochodowego jest niekonstytucyjny, lecz wadliwe są konsekwencje jego zastosowania. O ile bowiem granica ta może być sztywna, o tyle wysokość świadczeń powinna być ustalana w sposób proporcjonalny, zrównując w takich rodzinach dochód na członka rodziny. Właściwy algorytm tzw. proporcji z jedną niewiadomą pierwszego stopnia dzieci zwykły poznawać już na etapie nauczania początkowego.

Autor jest adwokatem

Prace nad ustawą o pomocy państwa w wychowaniu dzieci powinny zostać wzbogacone o refleksję odwołującą się tyleż do norm konstytucyjnych, co do matematyki na poziomie nauczania początkowego.

Wyobraźmy sobie dwie bardzo podobne rodziny, które składają się z pracujących rodziców mających na utrzymaniu po jednym (zdrowym) niepełnoletnim dziecku (w tym samym wieku). W pierwszej z nich dorośli uzyskują dochód (w rozumieniu stosownych przepisów) w łącznej kwocie 2350 zł, w drugiej zaś 2450 zł – czyli na zaspokojenie potrzeb swoich i dziecka druga rodzina ma do dyspozycji o 100 zł więcej.

Pozostało 80% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Prawne
Ewa Łętowska: Złudzenie konstytucjonalisty
Opinie Prawne
Robert Gwiazdowski: Podsłuchy praworządne. Jak podsłuchuje PO, to już jest OK
Opinie Prawne
Antoni Bojańczyk: Dobra i zła polityczność sędziego
Opinie Prawne
Tomasz Pietryga: Likwidacja CBA nie może być kolejnym nieprzemyślanym eksperymentem
Opinie Prawne
Marek Isański: Organ praworządnego państwa czy(li) oszust?