Nasza czarna dziura

Czarna dziura to podobno najgroźniejszy obiekt w kosmosie. Jest jak wielki wir – jeśli cokolwiek w niego wpadnie, już nigdy się nie wydostanie.

Publikacja: 03.02.2016 20:00

Witold M. Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, profesor Politechniki Warszawskiej

Witold M. Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, profesor Politechniki Warszawskiej

Foto: Fotorzepa, Radek Pasterski RP Radek Pasterski

Nawet światło, nie mówiąc o takich drobiazgach, jak planety. A przecież kiedyś, w przeszłości, czarna dziura nie była wcale przerażającą czarną dziurą... Była pięknie świecącą wielką gwiazdą. Ale cóż, jak to się mówi – okoliczności się zmieniły. I coś, co kiedyś świeciło, dziś stanowi kosmiczny problem.

My też mamy w polskiej gospodarce taką właśnie czarną dziurę. Jest ulokowana na Śląsku, a nazywa się polskie górnictwo. Kiedyś górnictwo świeciło odbitym blaskiem złota, które przynosiło (a ściślej mówiąc, „cennych dewiz", których komunistyczna gospodarka potrzebowała jak powietrza, a nie była w stanie zdobyć inaczej niż eksportem węgla). Dziś straszy czernią – nieznanej głębokości finansową dziurą, w którą wpadają miliardy złotych zebranych przez polskich podatników po to, by więcej już się nie pojawić. No cóż, okoliczności się zmieniły. Ceny węgla w ostatnich latach kilkakrotnie spadły, a przeciętne koszty wydobycia wzrosły.

Część kopalni nadal może wydobywać węgiel opłacalnie. Część mogłaby, gdyby dokonano ich gruntownej restrukturyzacji, obniżając koszty. A część nie jest w stanie tego osiągnąć. Ale związki zawodowe są gotowe bronić każdej z nich, natomiast politycy (z różnych partii) zdążyli obiecać, że ich w tym poprą.

Co zrobić z tą wielką czarną dziurą? Choć związki zawodowe sądzą inaczej, nie da się jej utrzymywać, dorzucając w nieskończoność publicznych pieniędzy, bo nie zgodzi się na to Unia Europejska (chyba że w obronie kopalń zrezygnujemy z członkostwa i z unijnych dotacji). Jednorazowe manewry, takie jak ostatni pomysł rządu, by skupić nadwyżkę węgla do rezerw strategicznych państwa, dają parę miesięcy oddechu, ale nie rozwiązują problemu (a przy tym podejrzanie przypominają mechanizm „banku zbożowego" prezesa Nikodema Dyzmy).

Odwlekanie przemian grozi zapaścią wręcz katastrofalną – bankructwem spółek węglowych, których nic nie zdoła już uratować. A najgroźniejszy, choć pewnie możliwy do przeprowadzenia, manewr (którego domagają się górnicy), czyli połączenie kopalń z elektrowniami, tak byśmy wszyscy subsydiowali je, płacąc rachunki za prąd, może oznaczać na dłuższą metę katastrofę już nie tylko dla polskiego górnictwa, ale również dla całego sektora energetycznego.

Zamiast tych wszystkich skomplikowanych i prowadzących nieodmiennie w przepaść manewrów można zrobić tylko jedno. Otwarcie powiedzieć: górnictwo musi się pogodzić z koniecznością zmian. Kopalnie muszą być rentowne, nierentowne muszą być odchudzone i zrestrukturyzowane, a te, które nie są w stanie produkować po kosztach niższych od cen węgla – zamknięte. Górnictwo jest normalną gałęzią gospodarki, w której muszą obowiązywać normalne reguły gry rynkowej. Inaczej się nie da.

Witold M. Orłowski, główny doradca ekonomiczny PwC w Polsce, profesor Politechniki Warszawskiej

Nawet światło, nie mówiąc o takich drobiazgach, jak planety. A przecież kiedyś, w przeszłości, czarna dziura nie była wcale przerażającą czarną dziurą... Była pięknie świecącą wielką gwiazdą. Ale cóż, jak to się mówi – okoliczności się zmieniły. I coś, co kiedyś świeciło, dziś stanowi kosmiczny problem.

My też mamy w polskiej gospodarce taką właśnie czarną dziurę. Jest ulokowana na Śląsku, a nazywa się polskie górnictwo. Kiedyś górnictwo świeciło odbitym blaskiem złota, które przynosiło (a ściślej mówiąc, „cennych dewiz", których komunistyczna gospodarka potrzebowała jak powietrza, a nie była w stanie zdobyć inaczej niż eksportem węgla). Dziś straszy czernią – nieznanej głębokości finansową dziurą, w którą wpadają miliardy złotych zebranych przez polskich podatników po to, by więcej już się nie pojawić. No cóż, okoliczności się zmieniły. Ceny węgla w ostatnich latach kilkakrotnie spadły, a przeciętne koszty wydobycia wzrosły.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Opinie Ekonomiczne
Witold M. Orłowski: Gospodarka wciąż w strefie cienia
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Opinie Ekonomiczne
Piotr Skwirowski: Nie czarne, ale już ciemne chmury nad kredytobiorcami
Ekonomia
Marek Ratajczak: Czy trzeba umoralnić człowieka ekonomicznego
Opinie Ekonomiczne
Krzysztof Adam Kowalczyk: Klęska władz monetarnych
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Opinie Ekonomiczne
Andrzej Sławiński: Przepis na stagnację