Rz: Liczba wyroków skazujących za składanie fałszywych zeznań z roku na rok maleje. Powodem ma być niewielkie zainteresowanie prokuratorów prowadzeniem takich spraw.
Barbara Zawisza: Rzeczywiście, nie widać wielkiego zainteresowania. Na sali obserwuję sytuacje, gdy prokurator zamiast żądać odpisu protokołu zeznań świadka, który mija się z prawdą, zwraca się do sądu, aby powiadomił prokuraturę o całej sprawie.
Prokuratorzy twierdzą, że sprawy o fałszywe zeznania należą do technicznie trudniejszych. To prawda?
W zwykłych okolicznościach nie. Na ogół sytuacja wygląda tak: mamy dwa protokoły z przesłuchań świadka. Zeznania są wyraźnie sprzeczne. Nie widzę więc nic trudnego w takiej sprawie. Jeśli nawet tak nie jest, to sąd wstrzymuje się z wydaniem wyroku do czasu, aż zapadnie orzeczenie w sprawie głównej. Wówczas bowiem mamy już ustalony stan faktyczny i wiemy, kiedy świadek mówił prawdę, a kiedy się z nią mijał.
Wyroki zapadające w sprawach z art. 233 kodeksu karnego, czyli o fałszywe zeznania, nie należą do surowych. Na palcach jednej ręki można policzyć orzeczenia skazujące na bezwzględne więzienie.