W serialu mowa m.in. o Pani Broszce. Asystent prezesa, niejaki Mariusz (w tej roli również świetny Mikołaj Cieślak), pyta: a Panią Broszkę zostawiamy? Prezes mówi: zostawimy, „a jak coś, to ją wsuniemy pod stół". Pani Broszka to zapewne premier Beata Szydło, przedstawiana jako figurantka, którą prezes w każdej chwili może zastąpić kim innym. Niestety, pani premier bywa tak postrzegana nie tylko w serialowej rzeczywistości, co jest fatalne. Bo stawianie jej w roli szefa rządu do łatwej wymiany niebywale deprecjonuje i samą Beatę Szydło, i ten urząd.

Obawiam się, aby kolejną „Panią Broszką" nie została nowa prezes Trybunału Konstytucyjnego Julia Przyłębska. Bo gdy tylko została powołana przez prezydenta, natychmiast upoważniła sędziego Mariusza Muszyńskiego do zastępowania jej w realizacji uprawnień prezesa Trybunału. Co ciekawe – wszelkich uprawnień.

Słyszę, że owo pełnomocnictwo dla sędziego Muszyńskiego to jakiś niebywały wybryk nowej prezes. Tymczasem taka możliwość istnieje zarówno w obowiązującej ustawie o organizacji i trybie postępowania przed TK (art. 12 ust. 3), jak i w „starej" ustawie o Trybunale, tej sprzed rządów PiS (art. 13 ust. 3). Tyle że stara ustawa dawała możliwość takiego zastępstwa „w razie przeszkód w sprawowaniu obowiązków przez prezesa i wiceprezesa TK", a obecna ustawa – „w szczególnych sytuacjach". Istotna różnica polega na tym, że obecnie takie zastępstwo dla sędziego może dotyczyć tylko niektórych kompetencji prezesa TK. Gdyby nawet przyjąć, że mamy do czynienia z wielką reorganizacją Trybunału, w której prezes TK, jak każdy myślący szef, zleca część zadań, to jednak zakres pełnomocnictwa budzi zastrzeżenia. Jeśli ustawa wyraźnie mówi o niektórych kompetencjach, sędzia Muszyński nie może mieć prawa „do wszelkich czynności".

Ale zostawmy ustawę. Zadziwiające jest to, że nowa prezes Trybunału już na starcie przekazała kompetencję do sprawowania pełni władzy innemu sędziemu, choć wcale nie ma takiej potrzeby. Dawanie na dzień dobry forów sędziemu Muszyńskiemu pachnie figuranctwem i uchem prezesa.

A jak się jest prezesem, również Trybunału, nie warto prowokować pytań: kto tu rządzi?