Szułdrzyński: PiS wygrywa partię szachów Saryusz-Wolskim

Jeśli jest prawdą, że polski rząd w odpowiedzi na pytanie ze strony prezydencji maltańskiej o kandydata na szefa Rady Europejskie przedstawił propozycję Jacka Saryusz-Wolskiego – a tak twierdzą też źródła „Rzeczpospolitej” – to trzeba przyznać, że taka operacja może być dla PiS-u korzystna.

Aktualizacja: 01.03.2017 14:39 Publikacja: 01.03.2017 10:03

Szułdrzyński: PiS wygrywa partię szachów Saryusz-Wolskim

Foto: Fotorzepa, Maciej Zienkiewicz

Przede wszystkim wiąże się z relatywnie małym ryzykiem. Prawdopodobieństwo, że w wyniku przedstawienia nowej polskiej kandydatury zmieni się układ sił i znienawidzonego przez PiS Tuska zastąpi jakiś polityk lewicy, na razie nie wyglądają na duże. Wszak PiS trudno byłoby wyjaśnić własnym wyborom, gdyby Tuska zastąpił np. Francois Hollande, który rozpoczął rządy we Francji od legalizacji małżeństw homoseksualnych. A skoro takie ryzyko nie jest bardzo duże, warto popatrzeć na potencjalne korzyści.

Jeśli Saryusz-Wolski ma być nowym nabytkiem PiS, trudno było wymyśleć okoliczności, by przedstawić taki transfer z większym przytupem. Jeśli w dodatku – jak spekulują niektórzy – europoseł PO ma wkrótce zostać nowym szefem polskiej dyplomacji, PiS zyskuje podwójnie. Po pierwsze to ceniony zarówno w Polsce jak i za granicą fachowiec doskonale znający meandry europejskiej polityki. Po drugie zaś na taką zmianę w polskim MSZ zwróciliby uwagę wszyscy w Europie, po tym jak jego nazwisko pojawiło się w grze o jedno z najważniejszych stanowisk w UE.

W dodatku PiS zyskuje argument, że jego sprzeciw wobec Tuska nie był konstruktywny. Bo o to przecież przedstawił kontrkandydata, szanowanego wiceszefa Europejskiej Partii Ludowej, człowieka który przed laty wprowadzał Polskę do Unii Europejskiej. Postawienie później takiego człowieka na czele polskiej dyplomacji albo inne wykorzystanie go przez PiS może na pewien czas dać partii rządzącej efekt miodowego miesiąca w relacjach z Brukselą. Byłby to sygnał, że PiS o żadnym wychodzeniu z UE nie myśli, że przejmuje do pracy państwowej człowieka z innej frakcji politycznej wszystko po to, by wspólnie pracować na rzecz interesu narodowego, wspólnej pracy nad reformą Unii Europejskiej, która będzie teraz głównym tematem najbliższych miesięcy.

Istnieje oczywiście ryzyko, że Polski rząd zacznie uchodzić zagranicą z partnera nieodpowiedzialnego, który usiłuje przewrócić stolik w trakcie gry, ale – powiedzmy sobie szczerze – partia rządząca ma w Europie dziś tak słaby PR, że jego ewentualnym pogorszeniem nie musi się szczególnie obawiać. A zyski z takiej operacji znacznie przeważają jej koszty.

Jeśliby zaś okazało się, że cała sprawa z Saryusz-Wolskim była tylko humbugiem czy kaczką dziennikarską, PiS na tym i tak by nie stracił. Jakkolwiek więc było, Kaczyński na tej partii wygrywa. Ku rozczarowaniu wszystkich swoich przeciwników.

Przede wszystkim wiąże się z relatywnie małym ryzykiem. Prawdopodobieństwo, że w wyniku przedstawienia nowej polskiej kandydatury zmieni się układ sił i znienawidzonego przez PiS Tuska zastąpi jakiś polityk lewicy, na razie nie wyglądają na duże. Wszak PiS trudno byłoby wyjaśnić własnym wyborom, gdyby Tuska zastąpił np. Francois Hollande, który rozpoczął rządy we Francji od legalizacji małżeństw homoseksualnych. A skoro takie ryzyko nie jest bardzo duże, warto popatrzeć na potencjalne korzyści.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Jacek Czaputowicz: Nie łammy nuklearnego tabu
Publicystyka
Maciej Wierzyński: Jan Karski - człowiek, który nie uprawiał politycznego cwaniactwa
Publicystyka
Paweł Łepkowski: Broń jądrowa w Polsce? Reakcja Kremla wskazuje, że to dobry pomysł
Publicystyka
Jakub Wojakowicz: Spotify chciał wykazać, jak dużo płaci polskim twórcom. Osiągnął efekt przeciwny
Publicystyka
Tomasz Krzyżak: Potrzeba nieustannej debaty nad samorządem