CETA: "Wallonix kontra Kanada"

W Brukseli i w Namur, stolicy Walonii trwa wyścig z czasem. Czy mimo oporu Walonii w czwartek odbędzie się uroczyste podpisanie traktatu CETA rozwijającą wymianę handlową Unii Europejskiej z Kanadą?

Aktualizacja: 26.10.2016 19:37 Publikacja: 26.10.2016 19:31

CETA: "Wallonix kontra Kanada"

Foto: PAP/EPA

Wszystkie kraje członkowskie Unii (z Polską włącznie) są za, a jedynie maleńki obóz dzielnych Walonów stawia zacięty opór kanadyjskim najeźdźcom. Zupełnie, tak jak znany  powszechnie Asterix stawiał się Rzymianom. Stąd premier rządu Walonii, Paul Magnette zdobył już przezwisko "Wallonix".

Wbrew pozorom ten zagorzały socjalista nie jest sam. Według sondażu przygotowanego przez Ivox dla telewizji RTL-TVI ponad 70 proc. francuskojęzycznych Belgów popiera jego stanowisko, przy prawie 12 procentach przeciwnego zdania. Waloński socjalista ma też poparcie 30 proc. Flamandów z reguły przeciwnych wszelkim poczynaniom sąsiadów z tego samego kraju. Frankofoni w większości uważają także, że cała ta afera wpłynie pozytywnie na opinie o Belgii. Flamandowie są, oczywiście, przeciwnego zdania. Lewicowy francuski dziennik "Liberation" na pierwszej stronie głosi "Vive le Wallonix", "Niech żyje Wallonix". Grzeją się też strony Facebooka i Twittera. Wypowiedzi Paul'a Magnette mają dziesiątkach tysięcy polubień i udostępnień.

Stał się on chcąc, nie chcąc, ale raczej chcąc wyrazicielem opinii europejskiej lewicy, no może tej bardziej radykalnej, które obawia się i dyktatu UE i dyktatu Stanów Zjednoczonych, które ze swoimi prawami i ultraliberalnymi prawami wdarłyby się via Kanada do Europy.

No właśnie, o jakie prawa chodzi. Nic nowego pod słońcem. Kością niezgody są międzynarodowe sądy arbitrażowe. Niepokój Walonów budzi, ten rozdział traktatu, który przewiduje, że międzynarodowe korporacje inwestycyjne będą miały możliwość zaskarżenia do dowolnego (najczęściej prywatnego) trybunału arbitrażowego, każdej decyzji danego kraju, która mogłaby oddziaływać wbrew ich interesom. To w istocie groźny oręż w rekach międzynarodowych grup finansowych.

"To co chcemy osiągnąć - stwierdza Paul Magnette - to umieszczenie w traktacie odpowiednich klauzuli zabraniających ewentualnych działań - w przypadku konfliktu interesów pomiędzy grupą finansową a rządem danego kraju - mogących osłabić rolę rządu pragnącego chronić zdobycze socjalne, ochronę środowiska i to wszystko co stanowi o modelu społeczności europejskiej, do którego jesteśmy silnie przywiązani"

W odpowiedzi na te obawy Komisja Europejska zaproponowała, aby rozwiać obawy Walonów (i nie tylko), że zostanie utworzony 15 osobowy stały trybunał arbitrażowy składający się z zawodowych sędziów nominowanych przez Unię Europejską i Kanadę. Trybunał ów byłby pod kontrolą Unii i krajów członkowskich, zapewniając niezależności i wszelkie kompetencje. To właśnie o te kompetencje toczy się spór ostatniej chwili, a i sam dokument wzbudza raczej niechęć oponentów.

Ale nie tylko o arbitraż ale gra idzie także o większe gwarancje dla walońskiego, czytaj europejskiego rolnictwa. Zdaniem premiera Walonii "klauzula ochronna jest przewidziana dla kanadyjskich produktów rolnych, a nie ma wystarczającej dla produktów europejskich. Komisja twierdzi zaś, że CETA znosi cła dla prawie wszystkich produktów rolnych po obu stronach z mięsem wołowym włącznie (sztandarowym produktem walońskim), z wyjątkiem 143 produktów europejskich z certyfikatem regionalnym, jak na przykład francuski ser Roguefort czy holenderska Gouda. W tej materii jednak porozumienia wydaje się być możliwe do osiągnięcia.

Pozostaje jednak jeszcze jedna poważna obawa, oficjalnie nie podawana, że CETA to koń trojański dla innych kontestowanych porozumień Tafta czy TTIP.

Przez cały wtorek kontynuowano rozmowy w Pałacu Lambermont, siedzibie premiera rządu federalnego. Prasa belgijska podkreśla jednak, że nawet jeśli w ostatniej chwili nad tym pałacem pokaże się biały dym, to i tak do czwartku nie starczy czasu, po z pewnością osiągnięte porozumienie zechcą zatwierdzić parlamenty Walonii i Wspólnoty Francuskojęzycznej.

Czy Wallonix znajdzie magiczny napój, który pozwoli jemu i Belgom wyjść z twarzą, czy też napój się rozleje i Unia będzie miała kolejny kłopot? Odpowiedź najdalej w czwartek.

Walonia - jedna z trzech prowincji Belgii (obok Flandrii i regionu Brukseli), 3 miliony 600 tysięcy mieszkańców. Kiedyś region bardzo uprzemysłowiony - kopalnie, stalownie. Dziś dominują usługi. Jest obecnie regionem znacznie uboższym niż sąsiednia Flandria. W wymianie handlowej z Polską Belgia zajmuje 11 miejsce, ale dominuje Flandria - 80 proc, a tylko 17 proc. Walonia i 3 proc. region brukselski.

 

Wszystkie kraje członkowskie Unii (z Polską włącznie) są za, a jedynie maleńki obóz dzielnych Walonów stawia zacięty opór kanadyjskim najeźdźcom. Zupełnie, tak jak znany  powszechnie Asterix stawiał się Rzymianom. Stąd premier rządu Walonii, Paul Magnette zdobył już przezwisko "Wallonix".

Wbrew pozorom ten zagorzały socjalista nie jest sam. Według sondażu przygotowanego przez Ivox dla telewizji RTL-TVI ponad 70 proc. francuskojęzycznych Belgów popiera jego stanowisko, przy prawie 12 procentach przeciwnego zdania. Waloński socjalista ma też poparcie 30 proc. Flamandów z reguły przeciwnych wszelkim poczynaniom sąsiadów z tego samego kraju. Frankofoni w większości uważają także, że cała ta afera wpłynie pozytywnie na opinie o Belgii. Flamandowie są, oczywiście, przeciwnego zdania. Lewicowy francuski dziennik "Liberation" na pierwszej stronie głosi "Vive le Wallonix", "Niech żyje Wallonix". Grzeją się też strony Facebooka i Twittera. Wypowiedzi Paul'a Magnette mają dziesiątkach tysięcy polubień i udostępnień.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Publicystyka
Rusłan Szoszyn: Gruzja o krok od przepaści
Publicystyka
Ćwiek-Świdecka: Czy nauczyciele zagłosują na KO? Nie jest to już takie pewne
Publicystyka
Tomasz Grzegorz Grosse, Sylwia Sysko-Romańczuk: Gminy wybiorą 3 maja członków KRS, TK czy RPP? Ochrona przed progresywnym walcem
Publicystyka
Jacek Nizinkiewicz: Dlaczego Tusk przerwał Trzeciej Drodze przedstawianie kandydatów na wybory do PE
Publicystyka
Annalena Baerbock: Odważna odpowiedzialność za wspólną Europę