Bogusław Chrabota, Paweł Jabłoński: Mateusz Morawiecki został na scenie sam

A jednak niedawne pogłoski o przedwczesnej śmierci (czytaj – niełasce) Mateusza Morawieckiego okazały się na wyrost.

Aktualizacja: 29.09.2016 08:18 Publikacja: 28.09.2016 21:09

Bogusław Chrabota, Paweł Jabłoński: Mateusz Morawiecki został na scenie sam

Foto: Fotorzepa, Robert Gardziński

Przedstawiony przez premier Beatę Szydło plan rekonstrukcji rządu to nie tylko poszerzenie zakresu odpowiedzialności i kompetencji wicepremiera, ale także poważne wzmocnienie jego pozycji w polityce. Kontrolując ministerstwa Rozwoju i Finansów, stając na czele zmartwychwstałego Komitetu Ekonomicznego Rady Ministrów, będzie jednoosobowym reżyserem zmian w polskiej gospodarce. Reżyserem, który ma do swojej dyspozycji najważniejsze resorty i walec bezwzględnej większości parlamentarnej.

Wierzymy, że za tą decyzją stoi pragmatyzm rządzącej partii, która zrozumiała, że „Plan na rzecz odpowiedzialnego rozwoju" może się powieść tylko i wyłącznie pod warunkiem kompleksowości działania. Budowa twardego centrum reformowania polskiej gospodarki ma odmienić złe praktyki Polski resortowej, rozdzieranej przez partykularne interesy ministrów. Morawiecki mówił o tym wielokrotnie, także na łamach naszej gazety. Innym (bądź równoległym) motywem tej zmiany może być rozczarowanie i zniecierpliwienie Jarosława Kaczyńskiego dotychczasowym podziałem kompetencji w rządzie.

Trudno bowiem nie zauważyć, że „dobra zmiana" nie przynosi na razie spodziewanych efektów w gospodarce i budżecie państwa. Zamiast faktów mamy głównie eleganckie zapewnienia, czyli słowa. Gospodarka nie nabiera dynamiki. Wzrost PKB spowalnia. Zadłużenie szybko rośnie. Inwestycje maleją. Polityka kadrowa zdymisjonowanego Dawida Jackiewicza i szefa MON Antoniego Macierewicza w spółkach Skarbu Państwa dobrą zmianę głównie kompromituje. Na dodatek sztandarowy projekt podatku handlowego rozbił się o stanowisko Komisji Europejskiej. Czy naprawdę trzeba więcej, by przeprowadzenie zmian uznać za konieczne w trybie natychmiastowym?

Paweł Szałamacha musiał odejść, bo stawał się w ramach rządu drugim centrum zarządzania gospodarką. Dziś, gdy wprowadza się plan Morawieckiego, nie ma czasu ani pieniędzy na realizowanie konkurencyjnych projektów. Co gorsza, minister Szałamacha nie dotrzymał przyrzeczenia, że dostarczy pieniądze na realizację obietnic wyborczych, mimo że miał na tym polu pewne sukcesy. Wpływy z niektórych podatków poważnie wzrosły, ale to stanowczo za mało, by budżet było stać na realizację wszystkich obietnic wyborczych. Nie ma szans choćby na odzyskanie przez państwo 50 miliardów złotych zaległości podatkowych. Ale teraz będzie to zmartwienie premiera Morawieckiego.

Niejedyne zresztą zmartwienie. Po rekonstrukcji będzie niemal jednoosobowo odpowiadał za bieg reform, staje więc wobec sytuacji zero-jedynkowej. Albo uda mu się przeprowadzić plan rozwoju, albo nie. Z zapleczem parlamentarnym PiS i zintegrowanym systemem zarządzania ministerstwami gospodarczymi dysponuje niemal pełną aparaturą do przeprowadzenia reform. Nie będzie zatem mógł tłumaczyć potencjalnych niepowodzeń złymi praktykami „Polski resortowej".

Otrzymuje więc szansę, ale zarazem obciążoną wieloma zagrożeniami. Należą do nich przeszarżowane obietnice socjalne z kampanii wyborczej; związane przede wszystkim z programem 500+ zagrożenie równowagi budżetowej; arcyryzykowny plan obniżenia wieku emerytalnego czy obłożenie składką ZUS wszystkich możliwych umów. Także zapowiedziana integracja składki emerytalnej z podatkiem dochodowym, przy nadmiernym obciążeniu fiskalnym może zabić, a nie rozwinąć, przedsiębiorczość Polaków.

Trudno się nie zgodzić, że ryzyka są wielkie. Ale jest i szansa, którą daje czytelne wskazanie odpowiedzialności i skupienie w jednym centrum instrumentarium reform. Po raz pierwszy od lat polski rząd rezygnuje z rozmywania odpowiedzialności za zmiany i stawia na wyraźną kartę personalną. Reforma ma więc nie tylko twarz. Pani premier oddaje w ręce M. Morawieckiego realne możliwości. To zmiana w dobrym kierunku, ale również – cytując tytuł znanej piosenki sprzed lat – one way ticket.

Publicystyka
Maciej Strzembosz: Kto wygrał, kto przegrał wybory samorządowe
Publicystyka
Michał Szułdrzyński: Jarosław Kaczyński izraelskiego ambasadora wyrzuca, czyli jak z rowerami na Placu Czerwonym
Publicystyka
Nizinkiewicz: Tusk przepowiada straszną przyszłość. Niestety, może mieć rację
Publicystyka
Flieger: Historia to nie prowokacja
Publicystyka
Kubin: Europejski Zielony Ład, czyli triumf idei nad politycznymi realiami