Zdeklarowana zwolenniczka pozostania kraju w Unii została brutalnie zastrzelona przez 52-letniego mężczyznę, który w chwili zbrodni krzyczał „Britain first” (przede wszystkim Wielka Brytania).

Choć obie strony sporu o Brexit natychmiast zawiesiły kampanię, rynki finansowe jednoznacznie uznały, że ta zbrodnia nie przysłuży się zwolennikom wyjścia z Unii: funt się umocnił, zyskała także giełda w Nowym Jorku. Po kilku sondażach w ostatnich dniach, które wskazywały, że w dniu referendum przeważą zwolennicy wyjścia kraju z Unii, inwestorzy znów nabrali nadziei,
że tak się jednak nie stanie.

Męczeńska śmierć deputowanej lewicy stanie się siłą rzeczy wielkim zobowiązaniem dla Jeremy’ego Corbyna, lidera Partii Pracy. Przez wiele tygodni nie angażował się w kampanię, co było jednym z głównych powodów sukcesu zwolenników Brexitu. Teraz będzie musiało się to zmienić.