Skargi na inwestycje. Co budowa, to protest

Łatwiej by było wymienić te projekty, które nie zostały oprotestowane.

Aktualizacja: 19.09.2016 07:47 Publikacja: 19.09.2016 07:00

Grażyna Błaszczak, redaktor "Rzeczpospolitej"

Grażyna Błaszczak, redaktor "Rzeczpospolitej"

Foto: ROL

Mieszkam tu od lat, nie chcę, żeby zabierali mi ten trawnik, nie chcę chodzić na około do parku, chcę mieć widok na przestrzeń, a nie na mury – to częste argumenty osób, które protestują przeciwko powstaniu nowych budynków w ich sąsiedztwie.

Od inspektorów nadzoru budowlanego w Warszawie usłyszeliśmy, że właściwie wszystkie duże inwestycje w stolicy są oprotestowywane, i to na różnych etapach. Nie ma znaczenia, czy jest to biurowiec, centrum handlowe czy nowe osiedle. Właściwie łatwiej by było wymienić te projekty, które nie zostały oprotestowane – twierdzą urzędnicy. Podobnie jest w innych dużych miastach.

Wydawałoby się, że przez ostatnie 20 lat mieszkańcy przyzwyczaili się do tego, że miasta się rozbudowują, że zrozumieli, że w sercu metropolii trudno o pola przed oknami. Okazuje się jednak, że nadal protesty – i to często nie najbliższych sąsiadów – zatrzymują wiele budów na wiele miesięcy czy nawet lat.

Nie pomaga brak miejscowych planów zagospodarowania, uznaniowość urzędników, brak zrozumienia potrzeb mieszkańców przez niektórych deweloperów oraz odwrotnie.

Mieszkańcy powinni mieć prawo uczestniczenia w planowaniu przestrzeni okolicy, deweloperzy z kolei powinni dostosować się do sąsiedztwa, wprowadzając nową jakość. Na pewno jednak możliwość blokowania inwestycji w nieskończoność, na różnych etapach, powinna zniknąć. Warto też weryfikować, czy rzeczywiście protestujące stowarzyszenie działa w interesie publicznym.

Mieszkam tu od lat, nie chcę, żeby zabierali mi ten trawnik, nie chcę chodzić na około do parku, chcę mieć widok na przestrzeń, a nie na mury – to częste argumenty osób, które protestują przeciwko powstaniu nowych budynków w ich sąsiedztwie.

Od inspektorów nadzoru budowlanego w Warszawie usłyszeliśmy, że właściwie wszystkie duże inwestycje w stolicy są oprotestowywane, i to na różnych etapach. Nie ma znaczenia, czy jest to biurowiec, centrum handlowe czy nowe osiedle. Właściwie łatwiej by było wymienić te projekty, które nie zostały oprotestowane – twierdzą urzędnicy. Podobnie jest w innych dużych miastach.

2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu