Jeśli zestawić ze sobą tylko same liczby – zyski z lokat bankowych oraz rentowność z wynajmu mieszkania – to okaże się, że nie ma się nad czym zastanawiać. Nic, tylko inwestować w lokale na wynajem. Bo przeciętny zysk z rocznej lokaty wynosi poniżej 2 proc., a z najmu – 5 proc.
Czy jednak rzeczywiście rachunek jest taki prosty? Ten, kto wynajmował kiedyś lokal, wie, że bycie inwestorem wcale nie jest łatwym kawałkiem chleba. Po pierwsze, trzeba wiedzieć, jakie lokum kupić, aby rentowność inwestycji była jak największa. Jak radził jeden z ekspertów żyjących z wynajmu mieszkań, najlepiej wybrać skromne, tańsze w stosunku do podobnych na rynku o 15–20 proc. mieszkanie używane, do remontu, ale w dobrej lokalizacji.
Po drugie, nie należy inwestować w egzotyczne podłogi i luksusowe kafelki ani granity i szkło.
Meble też wystarczą ze średniej półki cenowej. Bo nieraz zniszczenia – gdy lokator się wyprowadzał – niosły ze sobą takie wydatki, że inwestycja przestawała być rentowna.
Po trzecie, interesu należy pilnować. Jeśli ktoś nie ma czasu, aby kontrolować nie tylko stan mieszkania, ale także wpływ należności – czynszu oraz opłat za media – musi się liczyć z problemami. Gdy najemca popadnie w kłopoty finansowe, a właściciel lokum nie zorientuje się na czas, obie strony umowy będą w tarapatach.