Z informacji Romana P. (dane zmienione), mieszkańca miejscowości Pisarzowice w województwie opolskim, wynikało, że co najmniej od 1914 r. znajdowały się tam zbiorniki wodne w wyrobiskach po wydobyciu kruszywa przez cegielnię, zlikwidowaną w latach 30. ubiegłego wieku.
Robert P. twierdzi, że były to stawy rybne, i gdyby wykonano głębokie odkrywki, odkryto by szczątki ryb. W ostatnich latach wyrobiska i akweny wodne zajmujące około 1 ha zasypano jednak odpadami, podobno także niebezpiecznymi, a następnie trzy–czterometrową warstwą ziemi. Współwłaściciel działek przekonywał, że na ich zasypanie nie potrzebował pozwolenia wodnoprawnego. Były to bowiem poniemieckie wyrobiska, oznaczone jako nieużytki.
Roman P. zaalarmował najpierw Prokuraturę Rejonową w Brzegu, donosząc o nielegalnym składowaniu w wyrobiskach odpadów niebezpiecznych. Zwrócił się też do wójta gminy Lubsza o wydanie nakazu przywrócenia poprzedniego stanu nieruchomości. Wójt wydał jednak odmowną decyzję, a Samorządowe Kolegium Odwoławcze w Opolu ją potwierdziło. Biegli orzekli bowiem, że zasypanie akwenów właściwie nie wyrządziło przyrodzie jakiejś wielkiej szkody, ponieważ stanowiły one znikomy ułamek pojemności doliny Odry i nie rzutowały na poziom lustra wody w tej dolinie.
Roman P. zaskarżył tę decyzję do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Opolu, ale skorzystał z jeszcze jednej drogi. Złożył do starosty brzeskiego pisemny wniosek o wszczęcie z urzędu postępowania w sprawie nielegalnego zasypania zbiorników wodnych, likwidacji składowanych w nich odpadów i przywrócenia retencji, aby zapobiec dalszemu skażeniu wód gruntowych.
I ten sposób jednak zawiódł; starosta umorzył postępowanie. Decyzję zakotwiczył w przepisach prawa wodnego. Okazały się wielostopniowe i trudne do przełożenia na normalny język.