Państwowa Komisja Wyborcza bada rozliczenia wyborcze wszystkich partii. Sprawozdania oceniane są przez biegłych rewidentów. Dopatrzyli się oni, że Nowoczesna niezgodnie z przepisami przelała prawie 2 mln zł z rachunku partii na konto komitetu wyborczego.

Zgodnie z prawem pieniądze najpierw powinny trafić na konto funduszu wyborczego partii, a dopiero stamtąd mogą być przelane na konto komitetu. Pominięcie tej procedury jest podstawą do odrzucenia przez PKW sprawozdania. I taka groźba zawisła nad Nowoczesną.

– Mam nadzieję, że do tego nie dojdzie. Przedstawiliśmy PKW analizy prawne na ten temat. Decyzja zapadnie w lipcu – mówi „Rzeczpospolitej" Ryszard Petru, lider Nowoczesnej.

Podkreśla, że pieniądze nie pochodziły z wpłat od zwolenników Nowoczesnej, lecz z kredytu bankowego, a więc sprawa jest transparentna. – Liczę na to, że PKW uzna nasze argumenty. Jeśli jednak decyzja będzie dla nas niekorzystna, to oczywiście odwołamy się do sądu – zapowiada.

W razie odrzucenia sprawozdania partia może stracić nawet 75 proc. dotacji, którą dostanie za mandaty w parlamencie, oraz do 75 proc. subwencji – pieniędzy uzależnionych od wyniku wyborczego. Nowoczesnej przysługuje roczna subwencja w wysokości 6,2 mln zł, a więc po cięciach partia Petru mogłaby stracić kilka milionów. Ale jest jeszcze większe zagrożenie – odrzucenie rocznego sprawozdania partii i odebranie jej całej subwencji do końca kadencji.