Obecnie testowane działo elektromagnetyczne, zwane również szynowym, jest w stanie nadać pociskowi energię 20 megadżuli i oddać pięć strzałów na minutę. Modernizacja ma zwiększyć siłę wyrzutu o ponad 50 proc. W związku z tym 16-kilogramowy pocisk osiągnie prędkość niemal mach 6.
Działo składa się z dwóch podłączonych do prądu szyn, pomiędzy którymi porusza się pocisk. W innych warunkach pod wpływem pola elektromagnetycznego każdy z elementów zostałby odsunięty od pozostałych. Podczas gdy szyny pozostają nieruchome, po włączeniu zasilania, pocisk zostaje wypchnięty z ogromną siłą.
Duża prędkość połączona z masą pocisku railgun skutkuje nieosiągalnym dla broni konwencjonalnej zasięgiem – ponad 300 kilometrów. Pociski mają niszczyć cel bez użycia ładunku wybuchowego, ale samą czystą energią. Jest to śmiertelne zagrożenie dla każdego obiektu. Konstruktorzy zastanawiają się, jak uratować z eksplozji elektronikę, ale wydaje się to w tej chwili niemożliwe. Pocisk kinetyczny niszczy wszystko, co stanie mu na drodze.
Przedstawiciele amerykańskiej Marynarki Wojennej przewidują, że w roku 2019 zostaną ukończone prace nad elektromagnetycznym działem, zdolnym do oddania dziesięciu strzałów na minutę. Planowana jest również poprawa wytrzymałości samej broni. Po 1000 strzałów będzie konieczna wymiana niektórych elementów konstrukcji. To dość śmiały cel. Podczas testów w 2008 r. plazma wytwarzająca się na styku z szyną powodowała gwałtowną erozję materiału. Wymiana była konieczna już po kilku strzałach.
Jeśli wszystko pójdzie zgodnie z planem, w 2019 r. unowocześnione działa staną się elementem stałego uzbrojenia kilku jednostek – okrętów zdolnych do wytworzenia odpowiedniej energii. Broń wymaga ogromnej ilości prądu i stosowania źródeł zasilania o dużych gabarytach.