Rzeczpospolita: Z raportu Urzędu Komunikacji Elektronicznej wynika, że w Polsce wyraźnie zmniejsza się liczba wysyłanych esemesów. Dlaczego od nich odchodzimy?
Dr Dominik Batorski: Nie jest tak, że krótkie wiadomości tekstowe całkiem zanikają. Esemesy są po prostu zastępowane przez inne aplikacje. Telefony komórkowe coraz częściej są połączone z internetem, używamy więc różnego rodzaju komunikatorów, takich jak Facebook Messenger, WhatsApp czy Snapchat. Dają nam one podobną funkcjonalność jak esemesy, a dodatkowo można z nich korzystać na komputerze. Zaletą komunikatorów jest też to, że umożliwiają wysyłanie dłuższych wiadomości.
Kiedy pojawiły się pierwsze esemesy?
Pod koniec 1992 r., w ramach prywatnej sieci operatora Vodafone. Ale początkowo ich przeznaczenie było inne niż to, które obecnie znamy. Technologię tę utworzono po to, by operatorzy z różnych firm mogli – w obrębie poszczególnych sieci – wysyłać komunikaty do swoich klientów. Nie zakładano wówczas, że to klientom będzie ona służyła do komunikacji między nimi. Z czasem jednak stwierdzono, że młodzi ludzie są zainteresowani komunikowaniem tekstowym i że warto umożliwić wymianę esemesów pomiędzy sieciami.
Takie wiadomości to domena głównie ludzi młodych?