Z francuskiego portu Lorient w Bretanii wypłynął katamaran „Race for Water". W ciągu pięciu lat opłynie kulę ziemską.
– Do najodleglejszych i najpiękniejszych plaż Polinezji docierają plastikowe opakowania po żywności i kosmetykach zakupionych w Londynie, Hamburgu, Pekinie. Ludzie nie zdają sobie sprawy, jak bardzo paląca jest to sprawa. Sytuacja jest naprawdę krytyczna. Trzeba to wreszcie zacząć pokazywać na serio. Ten rejs właśnie temu służy – powiedział Marco Simeoni, prezes Fundacji Race for Water.
Fundacja istnieje od 2010 roku. W 2015 roku zorganizowała już roczną ekspedycję oceaniczną, której celem było sporządzenie bilansu zanieczyszczenia oceanów plastikiem. Zgromadzona dokumentacja jest alarmująca, sfilmowano wybrzeża bezludnych wysepek wyglądające jak wielkomiejskie śmietniska. W lagunach z błękitną wodą unoszą się połamane deski i plastikowe krzesełka ogrodowe.
Z niezależnie dokonywanych obserwacji Greenpeace wynika, że rocznie do oceanów trafia 5–12 mln ton plastikowych odpadów. „Szacujemy, że w oceanach na 5 kg ryb przypada kilogram plastiku, a to oznacza, że co minutę do oceanów trafia ciężarówka śmieci" – stwierdzają autorzy raportu przygotowanego w ubiegłym roku przez fundację słynnej żeglarki Ellen MacArthur wraz z McKinsey & Company – amerykańską spółką zajmująca się doradztwem w zakresie zarządzania strategicznego. Z raportu wynika, że jeśli nie nastąpią zasadnicze zmiany, w 2050 roku masa plastikowych odpadów w oceanach przewyższy masę ryb.
Ekspedycja „Race for Water" ma za zadanie zwrócenie uwagi na ten problem zarówno opinii światowej, jak i społeczności lokalnych. W rejsie uczestniczą naukowcy z Uniwersytetu Genewskiego (będą się zmieniać), którzy sporządzą bardzo dokładną dokumentację stanu zatrucia oceanów. Zbadają, do jakiego stopnia mikrocząstki plastikowe wpływają na ekosystemy morskie.