Samorządy krytykują projekt tzw. dużej ustawy reprywatyzacyjnej, której nazwa brzmi „o zrekompensowaniu niektórych krzywd wyrządzonych osobom fizycznym wskutek przejęcia nieruchomości przez władze komunistyczne od 1944 r.". Autorem tej propozycji jest Ministerstwo Sprawiedliwości.
Przede wszystkim samorządom, które zaopiniowały ten projekt w konsultacjach, nie podoba się pomysł obciążenia gmin częścią kosztów wypłaty rekompensat za utracone nieruchomości dawnym właścicielom oraz ich spadkobiercom.
Ich zdaniem propozycja ta narusza konstytucję, a konkretnie jej art. 165. Zgodnie z nim samorządom przysługują m.in. prawo własności i inne prawa majątkowe. Ponadto wskazują, że z konstytucji wynika, iż zmiany zadań i kompetencji jednostek samorządu powinny następować wraz z odpowiednimi zmianami w podziale dochodów publicznych.
Unia Metropolii Polskich uważa, że w budżetach jednostek samorządu i w ich wieloletnich prognozach finansowych brakuje wolnych środków, które mogłyby zostać przeznaczone na ten cel. Poza tym poniosły one już ogromne koszty odszkodowań oraz zwrotów nieruchomości w naturze. Również z tych względów – uznają – „dokończenie" reprywatyzacji powinien wziąć na siebie Skarb Państwa.
Słów krytyki projektowi nie szczędzą władze Krakowa i Warszawy. Argumenty są podobne do prezentowanych przez UMP. Warszawski ratusz przypomina, że do tej pory na wypłaty odszkodowań za nieruchomości dekretowe wydał 1 mld zł. W naturze zwrócił ok. 4500 nieruchomości. Oprócz tego stolica, tak jak inne gminy, ponosiła inne koszty reprywatyzacji, m.in. roszczeń za bezumowne korzystanie z gruntu.