Działka, która stała się symbolem przekrętów reprywatyzacyjnych w Warszawie i ilustracją handlu roszczeniami, może nie wrócić do miasta.
– Ratusz ma raczej małe szanse na wygranie tej sprawy – ocenia Marcin Bajko, były dyrektor Biura Gospodarki Nieruchomościami Urzędu m.st. Warszawy.
Sprawa, która wydawała się standardowa, zyskała opinię skomplikowanej. Pojawiły się wątpliwości, czy dawna działka Chmielna 70 (obecnie obok Pałacu Kultury) była objęta układem indemizacyjnym i czy Martin Holger dostał za nią odszkodowanie, przewidziane w układzie z Danią. Gdyby tak się stało, kupcom jego roszczenia nie można by przyznać żadnego prawa do działki. Istnieje jednak wersja, że go nie wziął, a dopiero jego spadkobiercy podjęli je z depozytu.
Wymaga to szczegółowego wyjaśnienia wszystkich kwestii, związanych z odszkodowaniem indemizacyjnym. Tymczasem, chociaż sprawa stała się głośna w kwietniu, dopiero w sierpniu 2016 r. Biuro Prawne Ratusza przekazało ministrowi finansów posiadane adresy części spadkobierców i uzyskało z ministerstwa korespondencję Holgera Martina w sprawie odszkodowania.
Duńczyk nie był też jedynym właścicielem gruntu obok Pałacu Kultury. Nie należała do niego cała działka, lecz tylko jej niepodzielne 2/3. Pozostała 1/3 była własnością obywatelki polskiej.