Lider ruchu Miasto Jest Nasze uważa, że mafia reprywatyzacyjna działa na tak dużą skalę w Warszawie, że może być konieczne powołanie komisji śledczej w celu wyjaśnienia wszystkich spraw. Jeśli komukolwiek uwikłanemu w dzikie reprywatyzacje postawi zarzuty prokuratura i CBA, które badają sprawę, to – według Śpiewaka – prezydent stolicy powinna podać się do dymisji. – Hanna Gronkiewicz-Waltz jest pierwszym prezydentem Warszawy, któremu udało się wywalczyć tę ustawę – mówił w Rzeczpospolita.tv jej zastępca Jarosław Jóźwiak. Dodał, że tzw. mała ustawa reprywatyzacyjna była w planach rządu Donalda Tuska już w 2008 r. Jej koszt oszacowano na ok. 20 mld zł, ale wybuchł kryzys finansowy i przerwano prace.
Jóźwiak zapowiedział, że miasto pracuje nad kolejną nowelizacją przepisów, która pozwoli wypłacać odszkodowania. Tego oczekuje też Jan Śpiewak.
Organizacja, której przewodzi, uważa, że sprawiedliwym rozwiązaniem byłoby wypłacanie 20 proc. wartości danej nieruchomości. Postuluje też nowelizację art. 156 kodeksu postępowania administracyjnego, tak by przewidywał unieważnienie zwrotu w przypadku pomyłki.
Śpiewak sprawił, że media zainteresowały się okolicznościami reprywatyzacji terenu na pl. Defilad. Miasto zwróciło działkę w 2012 r. trójce prawników, którzy wcześniej wykupili do niej roszczenia. Ministerstwo Finansów odnalazło jednak dokumenty, które potwierdzają, że odszkodowanie zostało wypłacone byłemu współwłaścicielowi nieruchomości jeszcze w czasach PRL. Ratusz zapewnia, że kontaktował się z resortem w tej sprawie, a odpowiedź brzmiała, że nie ma dokumentów, które o tym świadczą.
– Po jakimś czasie okazało się, że znalazły się, ale zamiast do nas, trafiły do „Gazety Wyborczej" – mówił Jóźwiak.
Wiceprezydent twierdzi, że gdyby nie zaniedbania w resorcie, to nie byłoby tematu. Dodatkowo oskarża Śpiewaka, że spotyka się on z politykami PiS, a ci go instruują, „jak walczyć z ratuszem".