Naczelny Sąd Administracyjny uznał, że prowadzenie przez dwa i pół roku postępowania administracyjnego to gruba przesada. Zgodnie z kodeksem postępowania administracyjnego powinno ono trwać maksymalnie dwa miesiące.
Spór o miedzę
W sprawie, którą zajął się NSA, chodziło o spór między sąsiadami. Jeden z nich rozbudował swój dom. Zrobił to legalnie, na podstawie ostatecznego pozwolenia na budowę. Kiedy roboty były na ukończeniu, jego sąsiadka Gabriela F. doszła do wniosku, że dom po rozbudowie stoi zbyt blisko jej działki. Twierdziła, że w czasie, gdy sąsiad starał się o pozwolenie na budowę, nikt ze starostwa jej o tym fakcie nie powiadomił. Nie uczestniczyła na prawach strony w tym postępowaniu. Wystąpiła więc o wznowienie postępowania. Wniosek w tej sprawie złożyła w urzędzie powiatowym w 2012 r. Postępowanie się jednak bardzo ślimaczyło.
Kiedy minęło dwa i pół roku, Gabriela F. postanowiła złożyć skargę na starostę do wojewody, ale ten stanął po stronie starosty. Wówczas odwołała się do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Kielcach.
Starosta bronił się, że na wniosek Gabrieli F. wznowił postępowanie, a następnie je zawiesił. Zrobił to, ponieważ równolegle było prowadzone postępowanie o rozgraniczenie działki Gabrieli F. i jej sąsiada. Ma ono zaś wpływ na postępowanie wznowieniowe. Później pojawił się dodatkowo problem z ważnością warunków zabudowy dla nieruchomości sąsiadującej z działką Gabrieli F. A to oznaczało konieczność wznowienia postępowania.
WSA nie dał wiary tym tłumaczeniom i orzekł, że starosta dopuścił się rażącego naruszenia prawa. Zobowiązał go, by bezzwłoczne zajął się sprawą Gabrieli F. Dodatkowo ukarał go grzywną 500 zł.