To od tej nieruchomości – wartej przeszło 160 mln zł – rok temu zaczęła się burza w Warszawie. Chmielna 70 stała się symbolem dzikiej reprywatyzacji. Jej użytkownikami wieczystymi stali się dwaj adwokaci Robert N. i Grzegorz Majewski (były dziekan warszawskiej rady adwokackiej) oraz znajomy Robeta N. Janusz Piecyk. Pojawiły się jednak duże wątpliwości co do osoby, od której kupiono roszczenia do Chmielnej 70, a tym samym legalności zwrotu. Obecnie więc działka do nich nie należy.
Wiceminister sprawiedliwości Patryk Jaki, przewodniczący komisji, ogłaszając decyzję, nie pozostawił suchej nitki na warszawskim ratuszu i prezydent Hannie Gronkiewicz-Waltz.
– Pani prezydent nie podjęła niezbędnych działań, nie wykazała we właściwy sposób, że nie doszło do spełnienia przesłanek dekretowych do zwrotu nieruchomości – mówił Patryk Jaki. – Tymczasem nie było żadnych podstaw, by ustanowić użytkowanie wieczyste do tej działki.
Komisja weryfikacyjna stwierdziła m.in., że miasto nie mogło przekazać praw do działki, bo ostatni właściciel 2/3 działki, jako obywatel Danii, został spłacony przez polski rząd. Gdy chodzi o 1/3 nieruchomości, to prawo do niej miała obywatelka Polski na stałe mieszkająca od drugiej wojny światowej w Wielkiej Brytanii. Ona też nie spełniała przesłanek z dekretu.
Wiceminister Jaki podkreślił, że dopiero czwartkowe postanowienie komisji weryfikacyjnej sprawi, że nieruchomość wróci do miasta. Dodał, że do tej pory „decyzja reprywatyzacyjna przyznająca tę działkę handlarzom roszczeń była cały czas w obrocie prawnym". Warszawski ratusz jest jednak odmiennego zdania.