Sto tysięcy złotych rocznie – tyle ma wynosić limit przychodów dla wynajmujących, którzy chcą płacić 8,5-proc. ryczałt. Jeśli go przekroczą, odprowadzą 18 lub 32 proc. PIT liczony od dochodu. Taką zmianę proponuje Ministerstwo Finansów w projekcie nowelizacji ustaw o podatkach dochodowych i o ryczałcie.
– Do przekroczenia limitu wystarczy mieć powyżej 8333 zł przychodu miesięcznie. Może się w nim zmieścić właściciel kilku kawalerek, ale też przekroczyć osoba, która wynajmuje jeden, ekskluzywny apartament – tłumaczy Grzegorz Gębka, doradca podatkowy w kancelarii GTA.
Prywatnie czy firmowo
Obecnie o możliwości opodatkowania najmu ryczałtem nie decyduje wysokość przychodów. Z tej formy rozliczenia wyłączeni są jednak ci, którzy zajmują się nim na dużą skalę, co uzasadnia uznanie ich za przedsiębiorców. I o to są głównie spory z fiskusem. Z przepisów nie wynika, kiedy najem jest prywatny, a kiedy firmowy. Interpretacje są niejednolite, wyroki też różne.
Fiskus ostrzej
– Skarbówka długo zgadzała się, że wynajmujący ma prawo sam zdecydować, jak się rozlicza. Potwierdzała, że działalności gospodarczej nie prowadzi nawet ten, kto wynajmuje kilkadziesiąt mieszkań – mówi Grzegorz Gębka. – Ostatnio jednak zaostrzyła stanowisko.
Przykładowo, fiskus twierdzi teraz, że nie mogą płacić ryczałtu ci, którzy wynajmują mieszkania na krótki czas. Są bowiem przedsiębiorcami. Jeśli jednak rozliczali się ryczałtem, to przekwalifikowanie ich na prowadzących działalność z reguły spowoduje powstanie zaległości podatkowej.