Warszawa jest biznesowym sercem Polski, nic dziwnego, że powstaje tu najwięcej biur. Ale powierzchni dynamicznie przybywa także w innych miastach. Regionalne rynki biurowe, czyli Kraków, Wrocław, Trójmiasto, Katowice, Poznań, Łódź, Szczecin i Lublin, stanowią teraz około 78 proc. zasobów warszawskich wobec 42 proc. przed dekadą.
Popyt dopisuje
Na koniec I kwartału 2017 r. podaż powierzchni biurowej w stolicy wynosiła 5,12 mln mkw., a w miastach regionalnych łącznie 3,99 mln mkw. Jak szacują analitycy Savills, w przyszłym roku podaż w ośmiu lokalnych rynkach sięgnie blisko 5 mln mkw., co będzie stanowić około 90 proc. zasobów stołecznych.
– Największym rynkiem poza Warszawą jest Kraków i nic nie wskazuje, żeby w najbliższych latach pozycja lidera była zagrożona – mówi Wioleta Wojtczak z działu badań i analiz w Savills. – Pozostałe miasta również rozwijają się bardzo dynamicznie. Po części wynika to z chęci firm nieobecnych jeszcze w Polsce do otwierania u nas swoich biur, a po części ze wzrostu organicznego przedsiębiorstw polskich i zagranicznych, w tym centrów BPO, które ze swoich biur w Polsce obsługują klientów na całym świecie – dodaje.
Ekspertka wskazuje, że popyt na powierzchnie w miastach regionalnych co roku się zwiększa. – W 2016 r. mieliśmy blisko 586 tys. mkw. wynajętej powierzchni, a w I kwartale br. było to 178 tys. mkw., czyli już 30 proc. zeszłorocznego wolumenu. To wskazuje, że w tym roku może paść nowy rekord – mówi Wojtczak.