Olgierd Roman Dziekoński: Teatr miasta, kultura miejsca

Kultura buduje i nadaje sens miastu, bez niej staje się ono pustynią miejską.

Aktualizacja: 12.06.2017 09:21 Publikacja: 12.06.2017 06:00

Olgierd Roman Dziekoński: Teatr miasta, kultura miejsca

Foto: ROL

A więc samorząd nie tylko musi tworzyć miejsca, ale również nimi zarządzać, inspirować ich aktywność.

Co szczególnego jest w mieście? Co takiego jest w tym miejscu, że chcemy do niego przyjeżdżać, chwalić się nim, być dumni z jego wyjątkowości? Czuć się dowartościowani jako jego mieszkańcy? To teatr miasta, jego kultura miejsca. Rzecz wydaje się bezużyteczna, mało utylitarna, a jednak tworzy tę szczególną wartość miasta jako miejsca. Teatr grecki świadczył o wartości miasta już 500 lat przed naszą erą, gdy 14–30 tys. mieszkańców, całe więc miasto, gromadziło się na jego zboczach dla odgrywania dramatu lub radości Dionizji miejskich.

A dzisiaj jest jednym ze źródeł kultury i cywilizacji europejskiej. Jerozolimska świątynia z obecnością Boga, a czasem i kupców, wyrzucanych, aby nie zakłócać sacrum miejsca, trwale obecnego w naszym życiu. Rzymski cyrk z przesłaniem dramatycznych wydarzeń przyciągał ludzi hańbą swojej rozrywki, ale pozostał jej zapisem do dziś, pozwalając rozumieć sens drogi krzyżowej.

Rynek średniowieczny z kuglarzami i różnorodnością kupców targu miejskiego oraz ciekawością kaźni jako swoistej radości z bólu i nieszczęścia innego, obcego. Dramat władzy staje się też swoistego rodzaju teatrem miejskim, który w szczególny sposób potrafił przybrać kształt teatru szekspirowskiego, odbudowanego współcześnie w Gdańsku. Opera włoska epoki nowożytnej czy teatr klasyczny XIX wieku, który w Polsce podtrzymuje wartość wspólnoty kultury i narodu. Ale teatr chowa się do budynku, znika z przestrzeni miasta.

Gdzie jest więc dzisiaj, jak pozwala nam uczestniczyć w jego spektaklu? Czy to teatr uliczny tak popularny w latach 70., a może aktywne muzeum, które w gruncie rzeczy staje się swoistym teatrem miejsca, lub festiwale, jak Europejskie Stolice Kultury lub lokalne – Truskawki, Ziemniaka. Czy park miejski ze sceną dla muzyki wiedeńskiej lub fortepianu Chopina, a może dzisiaj jako skatepark. Kultura miejska potrzebuje miejsca, czasem budynku, zawsze sponsora. Więc Muzeum Guggenheima w Bilbao, MoMa w Nowym Jorku czy New York Public Libraries współfinansowane przez znaczące nazwiska darczyńców. Lub nowe muzea paryskie Musee d'Orsey, w dawnym dworcu kolejowym, Centre Pompidou jako katalizator rewitalizacji dzielnicy Beaubourg, czy istniejące w namiocie, a już obrosłe legendą Muzeum Sztuki Współczesnej w Warszawie, finansowane z pieniędzy miasta. Jest też radość muzyki NOSPR w Katowicach czy opery w Szczecinie oznaczonej nagrodą Miesa van der Rohe.

A w małym mieście, czy to ten zarośnięty drzewami rynek, kiedyś teatr targu miejskiego, ale dzisiaj już z brukiem i fontannami po rewitalizacji staje się miniforum miejskim, a może to żywe Centrum Dziedzictwa Szkła w Krośnie lub malutki Kino-Teatr Kurtyna przy parafii w Sulejówku. Co łączy te miejsca, co jest ich wspólnym sensem? To działające obrazy miasta, które w swojej bezużyteczności i – można powiedzieć – ekonomicznej nieracjonalności budują wartość miasta również w jego ekonomicznym wymiarze.

Więc płaćmy za to, finansujmy je wspólnie, a będziemy mogli i my zaistnieć w nich jako uczestnicy naszej miejskości. Ale te miejsca sukcesu architektonicznego czy rewitalizacji będą martwiały bez aktywnego ich użytkowania. Tak jak w zrewitalizowanym centrum Bostonu niespodziewany kataryniarz, grający na tle starych magazynów, nadał sens i emocje temu miejscu, będąc na etacie miejskiego urzędnika kultury, tak i tutaj płaćmy za spektakl, finansujmy kulturę miejsca. Bo kultura buduje i nadaje sens miastu, bez niej staje się ono pustynią miejską.

A więc jego samorząd nie tylko musi tworzyć miejsca, ale również nimi zarządzać, inspirować ich aktywność, tak aby ten teatr miejski stale się odnawiał. Żebyśmy mieli możliwość bycia aktorami lub chociażby tylko widzami miasta i odczuwali radość i ciekawość sceny miejskiej, jako miejsca wolności i spotkania.

Szukajmy więc Teatru Miejskiego, teatralności miasta, bo ona w gruncie rzeczy daje nam możliwość odczucia go jako miejsca, w którym możemy pokazać zdolność swojej ekspresji, odczuć czyjejś emocje, a zatem spotkać drugiego człowieka. Bo miasto w końcu jest przecież miejscem spotkań.

A więc samorząd nie tylko musi tworzyć miejsca, ale również nimi zarządzać, inspirować ich aktywność.

Co szczególnego jest w mieście? Co takiego jest w tym miejscu, że chcemy do niego przyjeżdżać, chwalić się nim, być dumni z jego wyjątkowości? Czuć się dowartościowani jako jego mieszkańcy? To teatr miasta, jego kultura miejsca. Rzecz wydaje się bezużyteczna, mało utylitarna, a jednak tworzy tę szczególną wartość miasta jako miejsca. Teatr grecki świadczył o wartości miasta już 500 lat przed naszą erą, gdy 14–30 tys. mieszkańców, całe więc miasto, gromadziło się na jego zboczach dla odgrywania dramatu lub radości Dionizji miejskich.

Pozostało 83% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Rząd przyjął program tanich kredytów. Klienci już rezerwują odpowiednie mieszkania
Nieruchomości
Wielki recykling budynków nabiera tempa. Troska o środowisko czy o portfel?
Nieruchomości
Opada gorączka, ale nie chęci
Nieruchomości
Klienci czekają w blokach startowych
Nieruchomości
Kredyty mieszkaniowe: światełko w tunelu