Właściciele mieszkań z budynków, które trafiły pod lupę komisji weryfikacyjnej, narzekają. Nikt nie chce ich kupić, bo w księdze wieczystej widnieje ostrzeżenie.
To jest kara za cudze winy
– Jestem właścicielem mieszkania przy ul. Kickiego 4A w budynku wybudowanym przez spółdzielnię na gruncie oddanym w użytkowanie wieczyste. Jest ono nieduże, a powiększyła mi się rodzina – opowiada Michał Kosieradzki. – Chcę je więc sprzedać i kupić większe. Nikt nie chce kupić. Wszyscy się boją. Okazało się, że do księgi wieczystej gruntu komisja weryfikacyjna wpisała ostrzeżenie, że toczy się przed nią postępowanie – mówi rozgoryczony właściciel. Według niego to absurd. Nie ma on bowiem nic wspólnego z reprywatyzacją. Tymczasem ponosi realne straty spowodowane działaniem komisji.
– Działania komisji powinny służyć dobru mieszkańców, a nie utrudniać im realizację planów życiowych i możliwości rozwoju. Nie rozumiemy też, do czego takie czynności sprawdzające w przypadku Kickiego 4A miałyby doprowadzić? Czy przypadkiem nie jest tak, że nasza nieruchomość została potraktowana niejako z automatu, bo takie też odnosimy wrażenie – dodaje Michał Kosieradzki.
Obawy są bezpodstawne
Komisja weryfikacyjna uspokaja. Jej zdaniem obawy są na wyrost.
– Ostrzeżenia wpisujemy do ksiąg wieczystych tylko odnośnie do tej części nieruchomości, która została sprywatyzowana. Nie interesują nas lokale osób, które nie miały z nią nic wspólnego – tłumaczy Sebastian Kaleta, członek komisji weryfikacyjnej. – A ostrzeżenie jest po to, by uniemożliwić obrót sprywatyzowaną częścią nieruchomości, w tym lokalami mieszkalnymi – mówi Sebastian Kaleta.