Powiatowy inspektor nadzoru budowlanego nakazał właścicielowi restauracji rozebrać ogródek. Według inspektora budowa wymagała uzyskania pozwolenia. Ogródek był bowiem zadaszony, miał podest na podmurówce i ścianki z płyty OSB. Do ogródka doprowadzono również prąd. Takiego pozwolenia właściciel restauracji nie miał. Dostał jednak szansę na legalizację. Inspektor zobowiązał go do dostarczenia dokumentów w wyznaczonym terminie. Restaurator tego nie zrobił, bo nie zdążył zgromadzić wszystkich niezbędnych decyzji. Tłumaczył, że stało się tak, bo nie wiedział o korespondencji, którą odebrała jego była żona. Powiatowy inspektor wydał nakaz rozbiórki ogródka.

Od tej decyzji właściciel restauracji odwołał się do wojewódzkiego inspektora nadzoru budowlanego, ale i tym razem nie dotrzymał terminu. Z tego powodu razem z odwołaniem złożył wniosek o jego przywrócenie. Nic jednak nie wskórał. Wojewódzki inspektor odmówił przywrócenia terminu na wniesienie odwołania. Wyjaśnił, że przepisy co prawda na to powalają, ale trzeba łącznie spełnić trzy warunki, o których mówi art. 58 kodeksu postępowania administracyjnego. Po pierwsze, zainteresowany nie ze swojej winy wniósł odwołanie za późno i jest w stanie to udowodnić. Po drugie, wniosek o przywrócenie terminu został złożony w ciągu siedmiu dni od ustania przeszkody, z powodu której nie dotrzymano terminu. I po trzecie, zainteresowany razem z wnioskiem o przywrócenie terminu wniósł również odwołanie.

Zdaniem wojewódzkiego inspektora w tym konkretnym wypadku nie doszło do spełnienia jednej z przesłanek: właściciel restauracji nie dotrzymał ewidentnie terminu ze swojej winy. Według inspektora osoba, która dba o własne interesy, podejmując działania zmierzające do legalizacji samowolnie wybudowanego ogródka restauracyjnego, powinna pilnować korespondencji. To, że w tym konkretnym wypadku list z decyzją odebrała nieuprawniona osoba (była żona), nie jest wystarczającym argumentem do przywrócenia terminu.

Właściciel restauracji złożył skargę do Wojewódzkiego Sądu Administracyjnego w Warszawie i przegrał. WSA nie uwzględnił jego odwołania. W uzasadnieniu wyroku wyjaśnił, że decyzja w sprawie rozbiórki została wysłana prawidłowo na adres skarżącego. Wojewódzki inspektor miał rację. Inwestor, któremu zależy na wyprostowaniu sytuacji prawnej ogródka, powinien czuwać nad tokiem sprawy. Nie uprawdopodobnił on również, że nie było winy po jego stronie. To, że przesyłkę przyjęła była żona i nie przekazała jej adresatowi, nie może być traktowane jako uchybienie terminowi do zaskarżenia decyzji bez własnej winy. Doręczenie decyzji było skuteczne, choć zastępcze. Wnioskodawca nie dochował należytej staranności.

Sygnatura akt VII SA/Wa 1430/17