Wystarczy, że bank narusza zasady współżycia społecznego czy dobre obyczaje, w szczególności dotyczące banków.
Naruszenie tych zasad może być zakwalifikowane jako delikt i skutkować odpowiedzialnością odszkodowawczą wobec poszkodowanych. W tym wypadku kilkudziesięciu niedoszłych nabywców mieszkań, którzy, dodajmy, nie mieli z bankiem żadnej umowy.
Bank asystował
Kwestia ta wynikła w sporze między ok. 30 niedoszłymi nabywcami mieszkań, których nie zbudowała pod Szczecinem spółka deweloperska powiązana z Bankiem Ochrony Środowiska. Bank prowadził dla spółki swego rodzaju rachunek powierniczy. Swego rodzaju, gdyż wtedy ustawy deweloperskiej jeszcze nie było. Powpłacali oni od 100 tys. zł do 200 tys. zł, ale żadnych szans na mieszkanie nie mają, gdyż budowa wyszła niewiele ponad fundamenty, a deweloper zbankrutował.
W tej sytuacji pozwali bank, a w piątek Sąd Najwyższy rozpatrywał pierwszą sprawę, w której trójka powodów domagała się zapłaty ok. 300 tys. zł zaliczek wpłaconych deweloperowi na ów rachunek na poczet dwóch mieszkań.
Sądy Okręgowy i Apelacyjny w Poznaniu zasądziły żądaną kwotę na podstawie przepisów o odpowiedzialności deliktowej, w szczególności art. 415 kodeksu cywilnego, który stanowi, że „kto z winy swej wyrządził drugiemu szkodę, obowiązany jest do jej naprawienia".