Priorytetem rządu na drugą kadencję jest mieszkalnictwo i realizacja Narodowego Programu Mieszkaniowego. Według szacunków ministerstwa inwestycji i rozwoju w Polsce brakuje bowiem 2,5 miliona mieszkań. Jednak jak i gdzie znaleźć środki finansowe, które pozwoliłby na uruchomienie inwestycji, które stopniowo zasypywałyby krajową dziurę lokalową?
Na ten temat dyskutowano podczas trwającego właśnie w Sopocie, Europejskiego Kongresu Finansowego.
- W Polsce średnie ceny mieszkań są jedne z najniższych w Unii Europejskiej - w sensie nominalnym. Jeśli przeliczymy je na wartość realną i odniesiemy do wynagrodzeń to okazuje się, że polskie mieszkania są mieszkaniami drogimi, jednymi z najdroższych w całej Europie. Jeśli połączymy to z tym, że w Polsce tylko 17 proc.są to mieszkania wynajmowane, a w 83 proc.to właściciel mieszka w swoim lokalu, z czego 12 procent z tych 83 proc. jest nieruchomościami zadłużonymi hipotecznie, to wiemy że Polacy chcą mieszkać we własnych mieszkaniach -wskazywał Rafał Kozłowski, Wiceprezes Zarządu nadzorujący Obszar Finansów i Rachunkowości z PKO Bank Polski.
Według prezentowanych przez niego obliczeń, aby zniwelować “gap” mieszkaniowy potrzebne są środki finansowe rzędu 500-700 miliardów złotych dzięki którym mogłoby powstać 139 milionów metrów kwadratowych nowych mieszkań. Wtedy dopiero Polska dorównałaby do średniej europejskiej. Jeśli miałoby to nastąpić w przeciągu 10 lat, do użytkowania powinno być oddawane o 80-100 tys.więcej mieszkań.
Czy banki są w stanie udźwignąć taką skalę inwestycji?