Camp Century miała pozostać na zawsze w ukryciu pod arktycznym lodem. Stało się inaczej, zupełnie nieoczekiwanie, za sprawą globalnego ocieplenia. Bazę „odkryli" naukowcy z kanadyjskiego Uniwersytetu w Toronto, zespołem kierował dr William Colgan. Informuje o tym pismo „Geophysical Research Letters".
Obecnie baza jest już zniszczona, dokonała tego pokrywa lodowa będąca praktycznie w ciągłym ruchu. Ludzie nie przeciwdziałali temu od kilkudziesięciu lat, od kiedy porzucili Camp Century. W 1951 roku Stany Zjednoczone i Dania podpisały porozumienie, na mocy którego Amerykanie zbudowali bazy wojskowe na tej największej wyspie świata.
Uznano, że jej położenie i panujące na niej warunki są strategiczne, umożliwiały samolotom amerykańskim zbliżanie się do terytorium ówczesnego Związku Radzieckiego. Najpierw w 1952 r. powstała baza w Thule, później w 1959 roku inżynierowie wojskowi wybrali miejsce w stwardniałej warstwie śniegu grubości kilkudziesięciu metrów, 200 km od Thule, nie na wybrzeżu, ale w głębi wyspy. Miejsce to wybrano z tego powodu, że przez cały rok było ono suche, nie obserwowano tam odwilży.
600 głowic
Oficjalna wersja głosiła, że jest to baza naukowa, laboratorium do badania technik budowlanych możliwych do zastosowania w Arktyce. W rzeczywistości bazę budowano w ramach tajnego programu militarnego „Ice worm". Miał powstać tunel o długości 4 kilometrów, zdolny pomieścić 600 głowic nuklearnych – bardzo blisko terytorium ZSRR.
Program przewidywał także zbudowanie i przetestowanie wyrzutni rakietowej w warunkach ekstremalnych mrozów arktycznych. Załogę bazy, wykonującą wszelkie prace, stanowiło 200 żołnierzy. Utrzymanie bazy było uciążliwe, miesięcznie żołnierze usuwali z tunelu ponad 120 ton śniegu i lodu, który się tam przedostawał.