Poprzednim rekordowym był rok 2000, w którym odnotowano 88 ataków. Dane te podał dr George Burgess, ichtiolog z Uniwersytetu Stanowego Florydy z siedzibą w Tallahassee. Statystykę ataków prowadzi od 1958 roku.
Trzy spośród śmiertelnych ubiegłorocznych ataków miały miejsce na terytorium francuskim: dwa koło wyspy Reunion na Oceanie Indyjskim (700 km na wschód od Madagaskaru), jeden w Nowej Kaledonii na Pacyfiku (1400 km na wschód od Australii, 1500 km na północny zachód od Nowej Zelandii), pozostałe trzy wydarzyły się w Australii, Egipcie i na Hawajach należących do USA.
W roku 2015 najwięcej ataków rekinów na ludzi zanotowano koło wybrzeży Stanów Zjednoczonych — 59, z czego 30 w wodach Florydy. W Australii było ich 18, w Republice Południowej Afryki osiem.
- Reunion jest aktualnie najniebezpieczniejszym miejscem na świecie pod tym względem. W ciągu ostatnich pięciu lat odnotowano tam 18 ataków zakończonych siedmioma zgonami — ostrzega George Burgess.
Rosnącą liczbę ataków ichtiolodzy tłumaczą wzrostem temperatury wód oceanicznych wywołanym globalnym ociepleniem. Powoduje to, że rekiny zapuszczają się w regiony leżące bardziej na północ i na południe od swoich normalnych terenów, rozszerzają strefę, w której przebywają i żywią się.