Zwolnienia nauczycieli: wątpliwe wyliczenia Zalewskiej

Zdaniem resortu edukacji przybędzie 5,5 tys. etatów dla nauczycieli. Samorządy podważają ministerialne szacunki.

Aktualizacja: 11.01.2017 18:41 Publikacja: 11.01.2017 17:32

Zwolnienia nauczycieli: wątpliwe wyliczenia Zalewskiej

Foto: Fotorzepa, Roman Bosiacki

Samorządy polemizują z wyliczeniami Ministerstwa Edukacji Narodowej.

– Nowe prawo oświatowe ma wyjść naprzeciw niżowi demograficznemu i przewiduje powstanie 5,5 tys. dodatkowych miejsc pracy dla nauczycieli. Dzieci uczące się w szkole podstawowej przejdą do klasy siódmej i ósmej. Będzie więcej oddziałów, bo klasy w gimnazjum są większe niż w szkołach podstawowych – argumentowała Anna Zalewska, minister edukacji narodowej, na spotkaniu z prasą.

Nauczyciele i samorządowcy nie dają temu wiary.

– Większość nauczycieli gimnazjalnych może nie znaleźć zatrudnienia w szkołach podstawowych czy ponadpodstawowych, ponieważ w wielu placówkach nauczyciele mają niepełne etaty. To oni w pierwszej kolejności będą uczyć uczniów siódmej, a potem ósmej klasy – komentuje Małgorzata Piotrowska-Skrzypek z Federacji Stowarzyszeń Nauczycielskich.

Koszalin kontra MEN

Minister przedstawiła przykładowe wyliczenia dla kilku miast. Wśród nich znalazł się Koszalin. Zdaniem MEN w całym mieście w wyniku reformy trzeba będzie zwolnić tylko jednego nauczyciela. Według wyliczeń samorządu zaś pracę straci aż 133 nauczycieli.

Jak MEN oszacował etaty? Od roku szkolnego 2017/2018 obecne klasy szóste szkół podstawowych staną się klasami siódmymi. Uczy się w nich 868 dzieci w 39 oddziałach przy średniej wielkości oddziału 22,3. Gdyby dzieci te poszły do gimnazjum, przy średniej wielkości oddziału klasowego 24,5, powstałoby tylko 35 klas pierwszych. Według MEN oznacza to, że w przyszłym roku szkolnym przybędą cztery oddziały. Teoretycznie zwiększa to więc zapotrzebowanie na mniej więcej siedem etatów nauczycieli.

W kolejnym roku szkolnym (2018/2019) obecne klasy piąte szkół podstawowych staną się klasami siódmymi. W klasach tych w Koszalinie uczy się 818 dzieci w 34 oddziałach, przy średniej liczebności 24,1. Gdyby dzieci te poszły do gimnazjum, przy średniej liczebności oddziału klasowego 24,5 powstałyby więc 33 klasy pierwsze. Według MEN oznacza to, że w roku szkolnym 2018/2019 przybędzie jedna klasa, co zwiększa zapotrzebowanie na mniej więcej dwa etaty. Ministerstwo przyznaje jednak, że gdy 880 trzecioklasistów przejdzie do szkoły ponadgimnazjalnej, gdzie średnia liczebność uczniów w klasie wynosi 29,4, liczba oddziałów spadnie o ok. 6. To zaś spowoduje zmniejszenie zapotrzebowania na mniej więcej dziesięć etatów. W ogólnym rozrachunku w Koszalinie trzeba będzie więc zwolnić jednego nauczyciela.

Bez nowych etatów

Innego zdania są przedstawiciele samorządu. Według nich wyliczenia są uproszczone i nie uwzględniają wielu czynników.

– Klasy, przechodząc ze szkoły do szkoły, przejdą razem z nauczycielami, nie będzie konieczne nowe zatrudnienie. Spadnie też zapotrzebowanie na osoby uczące geografii, WoS, biologii czy zajęć technicznych. W niektórych przypadkach nawet o połowę. Zwolnienia są więc nieuniknione – mówi Robert Grabowski, rzecznik prezydenta Koszalina.

MEN zaproponowało, by samodzielne gimnazja przekształcić w szkoły podstawowe. A to zdaniem samorządu będzie uzasadnione tylko w przypadku jednego z nich.

– Część gimnazjów jest zlokalizowana w bliskim sąsiedztwie szkół podstawowych i nie ma racjonalnego wskazania dla tworzenia tam nowych podstawówek – mówi Grabowski.

Inne samorządy też mają poważne wątpliwości co do wyliczeń MEN. Na przykład zgodnie z szacunkami resortu w Jaworze w wyniku reformy trzeba będzie zatrudnić dwóch nauczycieli. Zdaniem samorządu nieuchronne będą zaś zwolnienia.

– Trudno się odnieść do danych przedstawionych przez MEN, ponieważ wybiórczo prezentują temat związany z całą reformą i jej konsekwencjami. Rzeczywistość, z którą przyjdzie się zmierzyć samorządowi, jest zdecydowanie bardziej skomplikowana – mówi Wiesław Szymczyk, naczelnik wydziału oświaty w Jaworze.

W Słupsku trzeba będzie zatrudnić 16 nauczycieli.

– Wciąż trwają prace nad nową siecią szkół. Liczymy, ilu nauczycieli będzie potrzeba po zmianach. Aby to zrobić, trzeba jednak przeprowadzić szczegółowe analizy – mówi Karolina Chalecka z biura prasowego urzędu miasta.

Zdaniem MEN da się to jednak zrobić zza ministerialnego biurka, korzystając z danych Systemu Informacji Oświatowej. Ustawy dotyczące reformy opublikowano w środę w Dzienniku Ustaw.

Samorządy polemizują z wyliczeniami Ministerstwa Edukacji Narodowej.

– Nowe prawo oświatowe ma wyjść naprzeciw niżowi demograficznemu i przewiduje powstanie 5,5 tys. dodatkowych miejsc pracy dla nauczycieli. Dzieci uczące się w szkole podstawowej przejdą do klasy siódmej i ósmej. Będzie więcej oddziałów, bo klasy w gimnazjum są większe niż w szkołach podstawowych – argumentowała Anna Zalewska, minister edukacji narodowej, na spotkaniu z prasą.

Pozostało 89% artykułu
2 / 3
artykułów
Czytaj dalej. Subskrybuj
Nieruchomości
Trybunał: nabyli działkę bez zgody ministra, umowa nieważna
Materiał Promocyjny
Wykup samochodu z leasingu – co warto wiedzieć?
Praca, Emerytury i renty
Czy każdy górnik może mieć górniczą emeryturę? Ważny wyrok SN
Prawo karne
Kłopoty żony Macieja Wąsika. "To represje"
Sądy i trybunały
Czy frankowicze doczekają się uchwały Sądu Najwyższego?
Materiał Promocyjny
Jak kupić oszczędnościowe obligacje skarbowe? Sposobów jest kilka
Sądy i trybunały
Łukasz Piebiak wraca do sądu. Afera hejterska nadal nierozliczona