W wypadku Redaktora „Kultury" nie są one równoznaczne. Do 1989 r. wpływ pisma Giedroycia na sytuację polityczną w kraju sprowadzał się do wniosków wynikających z analiz polityki komunistycznej władzy. Układały się one w porządek propozycji i sugestii mających na celu wprawienie systemu w demokratyczną ewolucję. „Kultura" proponowała przyjęcie sposobów myślenia i zachowania, które poprzez upodmiotowienie społeczeństwa prowadziły do osłabienia spoistości i siły partii komunistycznej. Pogląd ten Giedroyc uzupełniał przekonaniem o konieczności społecznej konsolidacji oraz rozumnego oporu. Przyjmował rolę, jeśli nie nauczyciela, to niewysuwającego się na plan pierwszy reżysera, legitymizowaną graniczącym z pewnością podejrzeniem co do nie najwyższych zdolności politycznych Polaków. Twierdzenie, że począwszy od 1956 r., sytuacja w Polsce, w wymiarze stosunków między władzą a społeczeństwem, stanowiła proste rozwinięcie pomysłów prezentowanych w „Kulturze", byłoby ryzykowne, nie ulega jednak wątpliwości, że była potwierdzeniem ich zasadności.

Podobnie ma się sprawa z kwestią wschodnią, w figurze której bezzasadnie przyjęło się widzieć wyłącznie relacje polsko-ukraińskie. Punktem wyjścia było w tym wypadku sformułowanie oczywistej, choć do pewnego czasu nieuświadamianej sobie szerzej konstatacji, że rządzona przez komunistów Polska nie graniczy ze Związkiem Sowieckim, tylko z Ukrainą, Litwą i Białorusią. Połączenie tej tezy z pewnością, że sowieckie imperium nie jest skazane na wieczność, stanowiło fundament polityki wschodniej „Kultury". Uznanie prawa do niepodległości narodów sąsiadujących z Polską od wschodu nie było podyktowane egoistyczną wolą osłabienia Rosji. Miało za cel doprowadzenie do stworzenia sytuacji geopolitycznej, w której Moskwa pozbawiona zostanie dominującej pozycji w Europie Środkowo-Wschodniej, co stworzy szansę porozumienia polsko-rosyjskiego. Warunek powodzenia tego pomysłu widział Giedroyc nie tylko w prawach rządzących geopolityką. Również w skutkach przemian demokratyzacyjnych w Rosji, procesie, którego czynnikiem sprawczym mogła być wolna od resentymentu i stereotypu postawa Polaków.

Przekonanie, że bezpieczeństwo Polski rozstrzyga się na Wschodzie, nie było równoznaczne z niedocenianiem Zachodu. „Kultura" stanęła na stanowisku odbudowy relacji polsko-niemieckich, łącząc je z proponowaną przez siebie koncepcją wschodnią. Giedroyc był pewien, że status Polski na Zachodzie będzie funkcją jej pozycji w relacjach z Rosją i państwami ULB. Nie było to równoznaczne ani z bałwochwalczym stosunkiem do Zachodu, ani, tym bardziej, z upatrywaniem w nim gwaranta suwerenności. Klucz do jej zdobycia i utrzymania leżał, zdaniem Redaktora, przede wszystkim w polskich umysłach i sercach.

Po 1989 r. geopolityczne propozycje Giedroycia przeistoczyły się w wytyczne polskiej polityki zagranicznej, czemu sprzyjał przewidywany przezeń bieg wypadków międzynarodowych. Nie straciły one na sile i, nadal pozostając wyzwaniem, brzmią nie mniej zajmująco jak dawniej. Z pewnością nie można ich traktować jako koncepcji o cechach uniwersalnych, gotowych do użycia. Sam ich autor przestrzegał, że pomysły polityczne, jeśli mają być skuteczne, muszą wynikać z bieżącej sytuacji. Nie zmienia to faktu, że refleksja „Kultury" trwale służy wspólnym interesom.