Część publiczności jest lekko skonsternowana. Przyszła do teatru, ale nie zaoferowano jej spektaklu ani koncertu, bo muzykę tworzy się tu na dziwnych instrumentach.
Sprawcą przedsięwzięcia jako autor muzyki, scenariusza i reżyser jest Wojtek Blecharz, 35-letni kompozytor aktywnie działający w Polsce, w USA, a teraz przed kolejną premierą na festiwalu w brytyjskim Huddersfield. Od kilku lat konsekwentnie dowodzi, że muzykę można kreować z każdych dźwięków.
Tego lata Wojtek Blecharz zaprosił więc widzów do parku Skaryszewskiego, by wędrując tam, odnajdywali sceny jego „Park-Opery", z elektronicznym śpiewem bajkowych ptaków, melodią syrenki zanurzonej w jeziorku, muzykami Sinfonii Varsovii rozmieszczonymi wśród drzew, ale także z popołudniowymi odgłosami miasta. To wszystko tworzyło nową, frapującą całość.
Na podobnej zasadzie powstał „Soundwork", tym razem z udziałem ósemki aktorów, którzy przez dwa miesiące ćwiczyli się w pracy nad dźwiękiem, by stać się kompozytorami i wykonawcami własnej muzyki.
Do dyspozycji mieli instrumenty elektroniczne skonstruowane przez nich na zajęciach, kamienie, kije, plastikowe butelki, gongi lub dwa wielkie, wygięte prostokąty blachy w charakterze pudła rezonansowego, przy których napięto stalową linkę. Grało się na niej zwykłym smyczkiem, podobnie jak na suszarce, na której wiesza się pranie.